Kobieta straciła prawo do wychowywania dzieci cztery miesiące temu. Dziewczynka zjawiła się wówczas w szkole ze swastyką wymalowaną na ręce. Jej nauczyciel natychmiast rysunek usunął, ale po powrocie do domu matka pomogła dziewczynce w jego odtworzeniu. Teraz tego bardzo żałuje.
– To było jedno z największych głupstw, jakie popełniłam w życiu, lecz to nie powód, by odbierać mi dzieci – powiedziała serwisowi CBC News.O zdarzeniu dowiedziały się władze i organizacje społeczne. W mieszkaniu kobiety znaleziono flagi i symbole neonazistowskie. Decyzję o odebraniu jej praw rodzicielskich uzasadniono obawą, że „poglądy mamy mogą mieć destrukcyjny wpływ na psychikę dzieci”.
Kobieta nie ukrywa swojego rozżalenia i oskarża władze o stosowanie podwójnych standardów. – Czarny człowiek ma prawo manifestować swoją przynależność rasową. A my jesteśmy oskarżani o rasizm, fanatyzm i neonazizm tylko dlatego, że wznosimy hasła gloryfikujące białą rasę – powiedziała.
Jej dzieci znajdują się obecnie w rodzinach zastępczych. – Jeżeli zechcą, zaprzeczę własnym poglądom, chcę za wszelką cenę odzyskać swoje dzieci – zapewnia kobieta.