Korupcja znad Morza Czarnego

Wejście Bułgarii i Rumunii do UE na początku 2007 roku pozbawiło Polskę niechlubnego miana najbardziej skorumpowanego państwa Wspólnoty

Aktualizacja: 18.07.2008 04:08 Publikacja: 18.07.2008 04:06

Kiedyś mafijne morderstwa, dziś porwania bogatych ludzi lub ich dzieci stały się plagą w Bułgarii. W ostatnim czasie uprowadzono kilkanaście osób, ale żaden porywacz nigdy nie trafił za kratki. – Policja jest bezradna. A Bułgarzy przerażeni, gdy rodzice w przesyłce dostają obcięty palec swojego dziecka – mówi nam jeden z mieszkańców Sofii.

Kilka dni temu wolność odzyskał dyrektor jednego z największych w Bułgarii klubów piłkarskich. W rękach porywaczy znajdował się od maja. Żona postanowiła zapłacić okup – 300 tysięcy euro. Na miejsce pojechała z policją. Porywacze wzięli pieniądze, wypuścili męża, ale uprowadzili kobietę. Żądają miliona euro. – Dyrektor był naszpikowany kokainą, heroiną, amfetaminą. Nie może dojść do siebie, ma zaniki pamięci. Społeczeństwo jest zbulwersowane – opowiada nam mieszkaniec stolicy. Nawet media przyznają: jedyną zorganizowaną rzeczą w Bułgarii jest zorganizowana przestępczość. Od 2001 roku zanotowano około 120 zabójstw na zlecenie. Sprawców żadnego z nich nigdy nie odnaleziono. Trzeba było nacisków Brukseli, by do dymisji podał się szef MSW Rumen Petko. Tolerował on przekazywanie tajnych dokumentów swojego resortu mafiom narkotykowym i spotykał się z mafijnymi bossami.

Nie pomogły ostrzeżenia. Kara będzie poważna. Bułgaria nie dostanie 600 milionów euro

Teraz doszedł kolejny problem. Bułgaria i Rumunia znalazły się na końcu listy opracowanej przez Transparency International jako najbardziej skorumpowane państwa. Ocenę tę podziela Bruksela i traci cierpliwość. Tym bardziej że w 2007 roku Bułgaria została przyjęta do UE warunkowo.

Dlatego po kilku bezskutecznych ostrzeżeniach UE sięga po broń najcięższą: w przyszłym tygodniu odbierze Bułgarii warte ponad 600 milionów euro fundusze pomocowe za nieprawidłowości przy ich wydawaniu. Prawdopodobnie KE odbierze prawo do rozdzielania unijnych funduszy Ministerstwu Rozwoju Regionalnego i Ministerstwu Finansów. Chodzi o pieniądze z programu PHARE. Do bułgarskich mediów przeciekł raport unijnego Urzędu ds. Zwalczania Korupcji. OLAF oskarża w nim najwyższe władze w kraju rzucając cień podejrzeń na prezydenta, którego kampania była finansowana przez jednego z najczęściej wspominanych w raporcie biznesmenów.

Bułgarska opozycja domaga się dymisji prezydenta i rządu. Premier Sergiej Staniszew podkreśla, że problemy z funduszami unijnymi mają wszystkie kraje członkowskie UE, a fala krytyki ze strony opozycji to „jakaś partyjna histeria”. – Bułgarzy przez rok po rozszerzeniu byli pasywni, uważali, że Bruksela załatwi za nich ten problem. Teraz nie ma dnia, żeby w gazetach nie było tekstów krytykujących rząd za korupcję i marnowanie unijnych funduszy – mówi „Rz” Antoinette Primatarowa, ekspertka sofijskiego Centrum Strategii Liberalnych, była szefowa MSZ.

Nie inaczej jest w Rumunii, która specjalizuje się w korupcji na najwyższych szczeblach rządowych. Nie udaje się postawić przed sądem podejrzanych ministrów. A parlament przegłosował ostatnio nowy kodeks karny, który uznaje sprzeniewierzenie sum do 9 milionów euro za wykroczenie. – Jeśli te przepisy wejdą w życie, Rumunia stanie się europejskim rajem dla przestępców – ocenia rumuński instytut badawczy SAR. Czy przypadek Bułgarii i Rumunii spowoduje niechęć do dalszego rozszerzania UE? – Na pewno, gdy będzie się oceniać kolejnego kandydata z Europy Południowo-Wschodniej, warunki będą znacznie ostrzejsze – przewiduje Michael Emerson z Centrum Studiów nad Polityką Europejską w Brukseli.

wyślij e-mail do autorki

a.slojewska@rp.pl

Kiedyś mafijne morderstwa, dziś porwania bogatych ludzi lub ich dzieci stały się plagą w Bułgarii. W ostatnim czasie uprowadzono kilkanaście osób, ale żaden porywacz nigdy nie trafił za kratki. – Policja jest bezradna. A Bułgarzy przerażeni, gdy rodzice w przesyłce dostają obcięty palec swojego dziecka – mówi nam jeden z mieszkańców Sofii.

Kilka dni temu wolność odzyskał dyrektor jednego z największych w Bułgarii klubów piłkarskich. W rękach porywaczy znajdował się od maja. Żona postanowiła zapłacić okup – 300 tysięcy euro. Na miejsce pojechała z policją. Porywacze wzięli pieniądze, wypuścili męża, ale uprowadzili kobietę. Żądają miliona euro. – Dyrektor był naszpikowany kokainą, heroiną, amfetaminą. Nie może dojść do siebie, ma zaniki pamięci. Społeczeństwo jest zbulwersowane – opowiada nam mieszkaniec stolicy. Nawet media przyznają: jedyną zorganizowaną rzeczą w Bułgarii jest zorganizowana przestępczość. Od 2001 roku zanotowano około 120 zabójstw na zlecenie. Sprawców żadnego z nich nigdy nie odnaleziono. Trzeba było nacisków Brukseli, by do dymisji podał się szef MSW Rumen Petko. Tolerował on przekazywanie tajnych dokumentów swojego resortu mafiom narkotykowym i spotykał się z mafijnymi bossami.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 955
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 954
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 953
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 952