Prawie półtora wieku musiało minąć od czasu zniesienia niewolnictwa w USA, by amerykańskie władze oświadczyły w końcu: przepraszamy. „W imieniu narodu amerykańskiego Izba Reprezentantów przeprasza Afroamerykanów za krzywdy wyrządzone im i ich przodkom, którzy cierpieli niewolnic-two i dyskryminację rasową” – stwierdziła izba w przyjętej we wtorek wieczorem rezolucji.
– To kamień milowy na drodze do uleczenia chorób naszej przeszłości – oświadczyła Carolyn Kilpatrick, przewodnicząca klubu czarnych kongresmenów. W najbliższym czasie podobny dokument ma przyjąć Senat.
„Przeprosiny za wieki brutalnego odczłowieczania i niesprawiedliwości nie mogą zmazać przeszłości, ale uznanie popełnionych przewinień pozwoli przyspieszyć proces rasowego pojednania i pomoże Amerykanom stanąć twarzą w twarz z przeszłością” – czytamy w rezolucji izby.
W ostatnich 30 latach Kongres przepraszał już Japończyków za stosowaną wobec nich podczas II wojny światowej politykę internowania oraz Hawajczyków za przymusową amerykanizację. Ostatnio spóźnionych słów przeprosin za brutalną kolonizację doczekali się także Indianie. Murzyni, którzy w stanach południowych byli dyskryminowani jeszcze przez całe stulecie po zniesieniu niewolnictwa, musieli czekać najdłużej, mimo że czarni politycy przez długie lata starali się o przyjęcie tego rodzaju deklaracji. Ubiegał się o nią między innymi w latach 80. czarny kandydat do nominacji prezydenckiej Jesse Jackson. Wszystkie te starania nie przynosiły efektu z jednego prostego powodu: biali politycy obawiali się, że formalne uznanie winy pociągnie za sobą falę gigantycznych odszkodowań, których zresztą otwarcie domagali się murzyńscy politycy tacy jak Jackson.
Przyjęcie wtorkowej rezolucji było możliwe między innymi dlatego, że ani słowem nie wspomina ona o reparacjach. Istotna jest też zmiana nastawienia do problemu rasy ogółu Amerykanów. W czerwcu Barack Obama stał się pierwszym w historii czarnym kandydatem na prezydenta, a w ostatnich miesiącach formalne przeprosiny złożyło sześć stanów.