Bałtycka rura grozi polskim plażom

Terminal gazociągu północnego w niemieckim Lubminie przyciąga inwestorów. Powstaną tam aż trzy elektrownie. Jedna z nich zagrozi polskim plażom i uzdrowiskom.

Aktualizacja: 17.08.2008 09:48 Publikacja: 17.08.2008 01:03

Rurociąg północny zagraża polskim plażom

Rurociąg północny zagraża polskim plażom

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Lekka bryza niesie morski zapach nad brukowaną ścieżką na grzbietach nadbałtyckich wydm. Leniwie, spokojnie i cicho jak w żadnym innym nadmorskim kurorcie. To Seebad Lubmin, o czym informuje napis na budynku o fasadzie z muru pruskiego w centrum miejscowości. Seebad znaczy kąpielisko morskie. Jest ich wiele na niemieckim wybrzeżu Bałtyku od Ahlbecku poprzez malowniczą Rugię po wybrzeża Danii. Ale liczący dwa tysiące mieszkańców Lubmin jest miejscem wyjątkowym. To tu będzie się mieścić końcowa stacja gazociągu północnego. Tu zbudowane zostaną trzy potężne elektrownie, dwie na rosyjski gaz, jedna na.... węgiel kamienny. – Co to będzie za kąpielisko? Kto zechce tu przyjeżdżać? – zadaje retoryczne pytania Klaus Kühnemann, burmistrz Lubmina. Narzeka, że już dziś nie ma chętnych na atrakcyjny teren, który gmina przeznaczyła na budowę hotelu.

Czarne jak smoła, ułożone warstwami, leżą na obrzeżach dróg prowadzących do Lubmina. Nie tylko tam. Kilkadziesiąt kilometrów od tego miejsca znajduje się Mukran, maleńka wioska na Rugii, jednej z pereł niemieckiego wybrzeża Bałtyku. Opanowana przez wczasowiczów w ciągu dnia, nocą wygląda jak kolejowy węzeł. Na opustoszałe do niedawna nabrzeża pobliskiego portu ciągną na kolejowych platformach stalowe kolosy o długości 12 metrów i średnicy 1,2 metra. Składowane w Mukran rury zostaną otoczone płaszczem z betonu i tak obciążone spoczną na dnie Bałtyku, łącząc Lubmin z oddalonym o 1220 km Wyborgiem w Rosji.

– Spieszymy się, by wszystko było gotowe, gdy uzyskamy zezwolenia krajów nadbałtyckich na budowę gazociągu w ich strefach ekonomicznych – tłumaczy Jens Müller ze spółki Nord Stream. Słyszał oczywiście o protestach mieszkańców Rugii, Lubmina, pobliskiego Greifswaldu i wielu kurortów wyspy Uznam. – Na szczęście nikt nie protestuje przeciwko naszej inwestycji – mówi z zadowoleniem.

– Nie jesteśmy wprawdzie zwolennikami gazociągu, ale naszym głównym wrogiem jest planowana w Lubminie elektrownia węglowa – mówi Ulrike Berger z partii Zielonych.

Grupa energicznych obywateli zebrała w ciągu kilku tygodni 32 tysiące podpisów pod petycją wzywającą rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego do zakazania budowy szkodliwej elektrowni. Ślą listy do kanclerz Angeli Merkel. Na razie bez skutku. Elektrownię zamierza budować duński koncern. Nabył już działkę na terenie dawnej elektrowni atomowej w Lubminie. Zamknięto ją zaraz po zjednoczeniu Niemiec ze względów bezpieczeństwa. Po sąsiedzku mieścić się będzie stacja kompresji rosyjskiego gazu oraz dwie elektrownie gazowe. Te są jednak podobno mało szkodliwe. Wszystkie korzystać mają ze zmodernizowanych sieci przesyłowych z czasów elektrowni atomowej, co zadecydowało o lokalizacji aż trzech elektrowni w tym spokojnym turystycznym regionie.

– Dwie trzecie wiatrów wieje z zachodu na wschód. Szkodliwe gazy ze spalanego węgla trafią do Polski – ostrzega prof. Helmut Klüter z uniwersytetu w Greifswaldzie. Ale nie to spędza sen z oczu przeciwnikom elektrowni. Rzecz w tym, że zamierza ona spuszczać ogromne ilości ciepłej wody do Zatoki Greifswaldziej. Temperatura wody wzrośnie o kilka stopni. Idealne warunki dla parzących meduz i trujących alg. – Wraz z nadbrzeżnym prądem zmierzającym w kierunku wschodnim trafią na Wolin do Świnoujścia, Międzyzdrojów, aż po Kołobrzeg – przewiduje prof. Klüter. Wie, o czym mówi, bo obserwował podobne zjawisko w Szwecji i dziwi się, że polskie władze nie protestują.

– Zdajemy sobie sprawę, że planowane w Lubminie inwestycje nie są neutralne dla środowiska, ale ich negatywny wpływ będzie nieznaczny – przekonuje Arthur König, burmistrz Greifswaldu. Jest członkiem lokalnego gremium opiniującego plany rozwoju całego regionu. – Nabierze strategicznego znaczenia. Gaz sprawi, że będzie o nas głośno w całej Europie, a Greifswald będzie się rozwijać w szybszym tempie – mówi z satysfakcją.

W odległym o 18 km Lubminie nastroje są zgoła inne. Zdecydowana większość mieszkańców nie ma nic przeciwko wykorzystaniu terenów po byłej elektrowni atomowej, ale w taki sposób, by nie zburzyło to budowanego przez ostatnie dwa dziesięciolecia wizerunku Lubmina jako oazy spokoju i ciszy. Mniejszość marzy o czasach NRD, gdy elektrownia atomowa dawała wszystkim nie tylko zatrudnienie, ale zapewniała prawdziwy dobrobyt z pensjami dwukrotnie wyższymi od średniej. – Stać mnie nawet było na wartburga z silnikiem volkswagena – mówi 67-letni Helmut Martins. Dziś jeździ rowerem.

Nord Stream obserwuje spory w Lubminie z dystansu. – Mam wrażenie, że gdyby nie planowana elektrownia węglowa, niezadowolenie mieszkańców skupiłoby się na inwestycjach Gazpromu i jego niemieckich partnerów – mówi Ulrike Berger. Ale byli obywatele państwa totalitarnego, jakim była NRD, nie są skłonni do protestów.

– Nie kwestionują decyzji władz państwowych – opowiada Martina Bahnsen, psycholog z Greifswaldu, jedna z inicjatorek protestów przeciwko elektrowni. Burmistrz Lubmina ma inną teorię. Twierdzi, że nie sposób sprzeciwiać się „wszystkiemu”. Gazociąg północny nikomu nie szkodzi, składowane tu i tam rury wkrótce znikną w otchłani Bałtyku lub po ziemią. Szkoda tylko, że Lubmin stanie się znów ośrodkiem przemysłowym i przestanie być atrakcyjny turystycznie.

Jens Müller z Nord Stream ma inne problemy. Parlament Europejski opowiedział się niedawno za zwiększeniem kontroli Brukseli nad inwestycją Nord Stream. Za kilka miesięcy będzie gotowa dokumentacja dotycząca przebiegu gazociągu. Kosztowało to spółkę 100 mln euro. Z początkiem przyszłego roku prośby o zezwolenie na ułożenie gazociągu trafią do rządów państw nadbałtyckich.

– Ruszymy z budową w pierwszej połowie 2010 roku, w tempie trzech kilometrów dziennie – zapewnia Jens Müller, szef propagandy Nord Stream. Jest pewien swego, bo na trasie gazociągu nie znaleziono dotychczas żadnych podwodnych składowisk amunicji i gazów bojowych. – Trudno mi w to uwierzyć – mówi znawca Bałtyku, prof. Helmut Klüter.

Lekka bryza niesie morski zapach nad brukowaną ścieżką na grzbietach nadbałtyckich wydm. Leniwie, spokojnie i cicho jak w żadnym innym nadmorskim kurorcie. To Seebad Lubmin, o czym informuje napis na budynku o fasadzie z muru pruskiego w centrum miejscowości. Seebad znaczy kąpielisko morskie. Jest ich wiele na niemieckim wybrzeżu Bałtyku od Ahlbecku poprzez malowniczą Rugię po wybrzeża Danii. Ale liczący dwa tysiące mieszkańców Lubmin jest miejscem wyjątkowym. To tu będzie się mieścić końcowa stacja gazociągu północnego. Tu zbudowane zostaną trzy potężne elektrownie, dwie na rosyjski gaz, jedna na.... węgiel kamienny. – Co to będzie za kąpielisko? Kto zechce tu przyjeżdżać? – zadaje retoryczne pytania Klaus Kühnemann, burmistrz Lubmina. Narzeka, że już dziś nie ma chętnych na atrakcyjny teren, który gmina przeznaczyła na budowę hotelu.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017