Lekka bryza niesie morski zapach nad brukowaną ścieżką na grzbietach nadbałtyckich wydm. Leniwie, spokojnie i cicho jak w żadnym innym nadmorskim kurorcie. To Seebad Lubmin, o czym informuje napis na budynku o fasadzie z muru pruskiego w centrum miejscowości. Seebad znaczy kąpielisko morskie. Jest ich wiele na niemieckim wybrzeżu Bałtyku od Ahlbecku poprzez malowniczą Rugię po wybrzeża Danii. Ale liczący dwa tysiące mieszkańców Lubmin jest miejscem wyjątkowym. To tu będzie się mieścić końcowa stacja gazociągu północnego. Tu zbudowane zostaną trzy potężne elektrownie, dwie na rosyjski gaz, jedna na.... węgiel kamienny. – Co to będzie za kąpielisko? Kto zechce tu przyjeżdżać? – zadaje retoryczne pytania Klaus Kühnemann, burmistrz Lubmina. Narzeka, że już dziś nie ma chętnych na atrakcyjny teren, który gmina przeznaczyła na budowę hotelu.
Czarne jak smoła, ułożone warstwami, leżą na obrzeżach dróg prowadzących do Lubmina. Nie tylko tam. Kilkadziesiąt kilometrów od tego miejsca znajduje się Mukran, maleńka wioska na Rugii, jednej z pereł niemieckiego wybrzeża Bałtyku. Opanowana przez wczasowiczów w ciągu dnia, nocą wygląda jak kolejowy węzeł. Na opustoszałe do niedawna nabrzeża pobliskiego portu ciągną na kolejowych platformach stalowe kolosy o długości 12 metrów i średnicy 1,2 metra. Składowane w Mukran rury zostaną otoczone płaszczem z betonu i tak obciążone spoczną na dnie Bałtyku, łącząc Lubmin z oddalonym o 1220 km Wyborgiem w Rosji.
– Spieszymy się, by wszystko było gotowe, gdy uzyskamy zezwolenia krajów nadbałtyckich na budowę gazociągu w ich strefach ekonomicznych – tłumaczy Jens Müller ze spółki Nord Stream. Słyszał oczywiście o protestach mieszkańców Rugii, Lubmina, pobliskiego Greifswaldu i wielu kurortów wyspy Uznam. – Na szczęście nikt nie protestuje przeciwko naszej inwestycji – mówi z zadowoleniem.
– Nie jesteśmy wprawdzie zwolennikami gazociągu, ale naszym głównym wrogiem jest planowana w Lubminie elektrownia węglowa – mówi Ulrike Berger z partii Zielonych.
Grupa energicznych obywateli zebrała w ciągu kilku tygodni 32 tysiące podpisów pod petycją wzywającą rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego do zakazania budowy szkodliwej elektrowni. Ślą listy do kanclerz Angeli Merkel. Na razie bez skutku. Elektrownię zamierza budować duński koncern. Nabył już działkę na terenie dawnej elektrowni atomowej w Lubminie. Zamknięto ją zaraz po zjednoczeniu Niemiec ze względów bezpieczeństwa. Po sąsiedzku mieścić się będzie stacja kompresji rosyjskiego gazu oraz dwie elektrownie gazowe. Te są jednak podobno mało szkodliwe. Wszystkie korzystać mają ze zmodernizowanych sieci przesyłowych z czasów elektrowni atomowej, co zadecydowało o lokalizacji aż trzech elektrowni w tym spokojnym turystycznym regionie.