Rz: Dlaczego rosyjskie wojska ciągle są na terytorium Gruzji?
Rosja kilkakrotnie obiecywała, że opuści ten kraj. Siergiej Markow: Rosyjskie wojska chronią osetyjskich cywilów przed przestępczym reżimem prezydenta Saakaszwilego, który popełnił zbrodnie wojenne i, według różnych szacunków, zamordował od 1,5 do 5 tysięcy tamtejszych cywilnych mieszkańców.
Amerykanie zmienili ton wobec Rosji. Najpierw apelowali, teraz już żądają natychmiastowego wycofania wojsk z Gruzji.
Obawiam się, że to nie będzie możliwe. Zastanawiam się również, czy USA mogą czegokolwiek żądać. W Rosji doskonale zdajemy sobie sprawę, że amerykańska administracja wiedziała o planowanej barbarzyńskiej akcji w Cchinwali. Wedle moich informacji sam prezydent Bush był przeciwny wojnie, ale nalegała na nią jego administracja. Biały Dom pracuje dziś nie z myślą o interesie USA czy nawet George’a Busha. Priorytetem jest kampania prezydencka, a konkretnie zwycięstwo republikańskiego kandydata Johna McCaina. Administracja otrzymała rozkaz – sprowokować Rosję i wywołać imitację zimnej wojny z naszym krajem. Rozkaz, jestem tego pewien, wydał Dick Cheney (wiceprezydent USA – przyp. red.). Jego interes jest oczywisty: gdyby w wyborach prezydenckich wygrał Barack Obama, w USA rozpoczęłyby się procesy w sprawie wojny w Iraku. Dzięki temu wyszłyby na jaw rażące naruszenia amerykańskiego prawa, których dopuścił się właśnie Cheney. Jestem przekonany, że kiedy Obama zostanie prezydentem, Cheney trafi do więzienia!
W gruzińskim mieście Poti rosyjskie wojska zarekwirowały amerykańskim żołnierzom sprzęt wojskowy, m.in. pojazdy Humvee. Oddadzą je – jak chcą USA – czy uznają za łup wojenny?