Decyzja o jej utworzeniu zapadła 19 sierpnia, gdy ambasadorzy państw członkowskich zjechali do Brukseli na nadzwyczajne spotkanie w czasie kryzysu gruzińskiego. – Oznacza to podniesienie relacji z Gruzją do poziomu, jaki ma Ukraina – mówi „Rz” Bogusław Winid, ambasador Polski przy NATO.
To jedyne państwa kandydujące do NATO, z którymi sojusz tworzy specjalne komisje. Służą one do spotkań polityków i ekspertów. Zarówno Ukraina, jak i Gruzja mają obietnicę wejścia do sojuszu. – Decyzja zapadnie w grudniu. Ale teraz współpracujemy i z Ukrainą, i z Gruzją, by im pomóc w wypełnieniu standardów NATO – mówi Robert Pszczel, rzecznik prasowy sojuszu.
Do Tbilisi sekretarz generalny Jaap de Hoop Scheffer i ambasadorowie NATO polecą z Brukseli polskim samolotem. – NATO nie ma własnego samolotu, zazwyczaj korzysta z oferty któregoś z państw. Tym razem zgłosiła się Polska – wyjaśnia Pszczel. Celem misji jest pomoc Gruzji w odbudowie z wojennych zniszczeń i w rozwijaniu potencjału zbrojnego.
Przed 1 października mają się pojawić w Gruzji obserwatorzy z UE. Polska – jako jeden z pierwszych krajów – zadeklarowała gotowość udziału w misji mającej na celu monitorowanie wycofywania się rosyjskich żołnierzy. Pełne wycofanie ma nastąpić do 10 października.
W poniedziałek szefowie dyplomacji UE przyjmą mandat dla 200-osobowej misji. Litwa domaga się zapisania w nim, że misja jedzie do „Gruzji, włączając w to Osetię Południową i Abchazję”. Taki zapis popiera Polska. Rosja jednak wyklucza przyjazd obserwatorów UE do Abchazji i Osetii Południowej. Nie zgadza się też na 80 dodatkowych obserwatorów wojskowych z OBWE.