Amerykanom znów się dostało podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ w Nowym Jorku. Lewicowy prezydent Boliwii Evo Morales zarzucił USA, że wspierają boliwijską opozycję organizującą antyrządowe manifestacje i szykującą – jak twierdzi – zamach stanu. Suchej nitki na Stanach Zjednoczonych nie zostawił też prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad. Zapowiedział, że nie zrezygnuje z energetyki nuklearnej, czego domagają się USA i inne państwa “manipulowane przez podstępnych syjonistów”. – Właśnie te państwa produkują nowe generacje broni nuklearnej i posiadają arsenały niekontrolowane przez żadną organizację międzynarodową – powiedział. Potem rzucał gromy na “syjonistycznych morderców” i twierdził, że syjoniści kontrolują światowy system finansowy. Wywołało to oburzenie Izraelczyków.
– Pierwszy raz w historii ONZ głowa państwa publicznie rzucała obrzydliwe oskarżenia wzięte prosto z “Protokołów mędrców Syjonu” – mówił prezydent Izraela Szymon Peres, odnosząc się do słynnej publikacji antysemickiej będącej natchnieniem m. in. dla Hitlera. Podkreślił, że Iran jest “centrum terroru” wspierającym ekstremistyczne organizacje Hamas i Hezbollah.
Ahmadineżad jest już po raz czwarty w USA, ale uważa, że siedziba ONZ nie powinna się tam w ogóle znajdować. – Powinna zostać przeniesiona do niezależnego państwa, żeby każdy mógł tam wygłaszać komentarze bez ograniczeń – mówił przed wyjazdem do Nowego Jorku.
Jak się jednak okazało, nie tylko mógł mówić, co mu się żywnie podobało, ale uniknął też wprowadzenia nowych sankcji przeciw Iranowi. Na wniosek Rosji odwołano przewidziane na dziś spotkanie przedstawicieli sześciu potęg światowych, którzy mieli debatować o irańskim atomie i zadecydować o sankcjach.
– Nie widzimy pilnej potrzeby odłożenia innych spraw w bardzo gorącym tygodniu obrad – tłumaczył rosyjski wniosek rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Andriej Nesterenko. Według obserwatorów, Rosja wzięła w ten sposób odwet na USA za ich stanowisko w sprawie konfliktu z Gruzją. O tym konflikcie mówił z kolei na forum prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, wzywając ONZ do bardziej stanowczych działań wobec Rosji. W sukurs przyszedł mu prezydent Litwy Valdas Adamkus. Podkreślił, że Narody Zjednoczone nie zareagowały w należyty sposób na “akt agresji przeciw małemu narodowi”. – Być może dlatego, że jedna ze stron konfliktu jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa? – pytał.