– Wiadomości o naszym zgonie są zdecydowanie przedwczesne – powtarza sztab wyborczy kandydata republikanów. „Te wybory będą bardzo wyrównane. Nasze notowania ostatnio gwałtownie się poprawiły i rywalizację we wszystkich stanach bitewnych w zasadzie można ocenić jako remis. Jesteśmy świadkami masowego wzrostu poparcia ze strony niezależnych wyborców” – napisał w specjalnym komunikacie główny spec republikanów od sondaży Bill McInturff.
Opierając się na własnych sondażach, stratedzy Johna McCaina twierdzą, że ich kandydat zawdzięcza wzrost notowań głównie słabiej wykształconym wyborcom z regionów wiejskich, w tym części demokratów nieprzekonanych do Baracka Obamy.
„Także nasz dawno namierzony cel, kobiety z WalMarta, zaczął masowo przechodzić na naszą stronę” – twierdzi McInturff, wyjaśniając, że chodzi o słabiej wykształcone panie z rodzin o niższych zarobkach. Według republikańskiego stratega jednym z motorów tej przemiany był hydraulik Joe, czyli Joe Wurzelbacher z Ohio, którego McCain postanowił uczynić bohaterem swojej kampanii.
Ogólnie dostępne badania opinii publicznej nie uzasadniają optymizmu sztabu republikanów. Doniesienia medialne mówią co prawda o „zaostrzeniu się rywalizacji” tuż przed wyborami, ale polega to na niewielkim spadku przewagi Obamy. Wyliczana przez portal internetowy RealClearPolitics.com średnia z najważniejszych ogólnokrajowych sondaży wskazuje, że spadek ten nie przekracza jednego punktu procentowego. Według większości badań przewaga utrzymuje się na bezpiecznym dla demokraty poziomie 6 – 7 punktów.
W kilku kluczowych stanach Barack Obama przekroczył magiczną barierę 50 procent poparcia, powyżej której wygrana kandydata jest niemal gwarantowana.