– Nie ulega wątpliwości, że republikanów otacza ciężka wyborcza atmosfera. Mamy do czynienia z niepopularnym prezydentem, kryzysem finansowym, a do tego, jak wynika z sondaży, mniej więcej połowa narodu uważa, że republikanie wciąż rządzą w Izbie Reprezentantów i Senacie – przyznał podczas niedawnej konferencji prasowej senator John Ensign, który koordynuje senackie kampanie republikanów w całym kraju.
Zniesmaczenie wyborców Partią Republikańską było widoczne już wyborach do Kongresu przed dwoma laty, gdy demokraci uzyskali większość w obu izbach. Tym razem stawką gry jest przejęcie przez nich kontroli absolutnej, szczególnie w Senacie, gdzie wyborom podlega w tym roku 35 ze 100 mandatów. Większość z nich to mandaty należące obecnie do republikanów. Wśród demokratów ubiegających się o reelekcję tylko reprezentującej Luizjanę Mary Landrieu może grozić niebezpieczeństwo, choć i ona prowadzi w sondażach.
O tym, jak bardzo obecny klimat polityczny sprzyja demokratom, może świadczyć to, że wielu z nich rezygnuje ze starej praktyki odcinania się od prezydenckiego kandydata swej partii w stanach zdominowanych przez republikańskich wyborców. Wielu rozsyła wyborcom w stanach takich jak Karolina Północna czy Tennessee ulotki, na których ich nazwisko stoi tuż obok Obamy.
[wyimek]Nawet sami republikanie nie wierzą już, że mogliby przeważyć szalę na swoją korzyść[/wyimek]
Republikanie nie mogą liczyć na wsparcie urzędującego prezydenta, wręcz przeciwnie – starają się unikać wszelkich z nim skojarzeń. Część zaczęła się nawet dystansować od Johna McCaina, zarzucając mu, że nie dba o ich interesy.