Sprawa wzbudza nadal ogromne emocje. Włoskie gazety poświęcają jej po kilka stron. Watykan i włoski episkopat uznały decyzję kasacji za przyzwolenie na eutanazję. Aktywiści organizacji broniących życia mówią o pierwszym wyroku śmierci we Włoszech od 1946 roku. Były prezydent Francesco Cossiga oświadczył, że Czerwone Brygady mordowały, ale przynajmniej ich członkowie narażali się przy tym na śmierć, a sędziowie kasacji, nieprzypadkowo w czerwonych togach, mordują kryjąc się za immunitetem. Natomiast komunistyczna „L’Unita” odetchnęła z ulgą: „Eluana nareszcie wolna”.

Jednak z odłączeniem sondy, na które kasacja wydała zezwolenie, są kłopoty. Dom opieki w Lecco, gdzie przebywa Eluana, nie wchodzi w grę, bo jest strukturą kościelną i nikt z powodu konfliktu sumienia tego nie zrobi. Podobnie, przynajmniej jeśli chodzi o państwową służbę zdrowia, jest w całej Lombardii. Zdecydował o tym gubernator regionu Roberto Formigioni twierdząc, że kodeks deontologiczny na to nie zezwala. Ojciec Eluany pertraktował więc z władzami Toskanii, które początkowo wyraziły zgodę, lecz teraz, gdy sprawa jest na ustach całych Włoch, odmówiły. Podobnie postąpiły władze Friuli, tłumacząc: „U nas się nie zabija”. Formalnie odłączenie sondy mogłoby się odbyć w prywatnej klinice lub hospicjum, ale chętnych na razie nie ma. Poza tym każdy z medyków, którzy musieliby wziąć udział w pociągającym za sobą nieuchronną śmierć zabiegu, może odmówić, tłumacząc się przekonaniami religijnymi lub względami etycznymi. Nikt nie waży się wziąć na siebie odpowiedzialności. Doszło więc do sytuacji, w której na terenie Włoch ojciec Eluany nie może wyegzekwować wyroku włoskiego sądu i być może będzie zmuszony wywieźć córkę za granicę.

W najbliższy czwartek 34 organizacje obrońców życia złożą odwołanie od wyroku kasacji w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu, który teoretycznie może wstrzymać jego wykonanie do czasu, gdy wyda swoją decyzję. Jednak zdaniem włoskich ekspertów Trybunał odwołanie odrzuci, zasłaniając się brakiem kompetencji. Wszyscy, którzy pragną, by Eluana żyła nadal, pokładają bardzo wątłe nadzieje w parlamencie. Według niektórych ekspertyz parlament może nakazać sztuczne odżywianie Eluany do czasu uchwalenia ustawy regulującej sytuację osób znajdujących się w stanie wegetatywnym. Z innych wynika, że takich uprawnień parlament nie ma.

Wszyscy natomiast są zgodni, że należy jak najszybciej taką ustawę uchwalić. Powinna rozstrzygnąć w dwóch zasadniczych kwestiach. Po pierwsze, czy można respektować tzw. testament biologiczny, czyli wyrażoną na piśmie decyzję o akceptacji lub odmowie sztucznego podtrzymywania przy życiu. Po drugie ustawa musiałaby rozstrzygnąć, co jest sztucznym podtrzymywaniem przy życiu, czyli uporczywą terapią. Zdaniem wielu, w tym Watykanu i włoskiego episkopatu, sztuczne odżywianie i nawadnianie to podstawowy obowiązek lekarza, którego pacjentowi odmówić nie można. Choćby dlatego, że nie można nikogo skazać na śmierć głodową.

W senackiej komisji legislacyjnej spoczywa dziesięć sprzecznych projektów takiej ustawy. Biorąc pod uwagę dynamikę i kalendarz prac parlamentu, nawet przy maksymalnym zaangażowaniu i dobrej woli parlamentarzystów taka ustawa może zostać uchwalona, a potem przegłosowana i zatwierdzona przez prezydenta, czyli wejść w życie, najwcześniej w marcu przyszłego roku. Można założyć, że skoro cała koalicja rządząca i katolicka część opozycji opowiadają się za utrzymaniem Eluany przy życiu, powinno to znaleźć wyraz w ustawie. Wiele wskazuje jednak na to, że wtedy już jej wśród nas nie będzie.