Poinformował o tym emerytowany hierarcha kurii rzymskiej, 82-letni arcybiskup Luigi De Magistris, podczas prezentacji pierwszego międzynarodowego Katalogu Świętych. Na marginesie rzucił: „Mój ziomek Gramsci (obaj pochodzą z Sardynii – red.) zażądał, by do jego pokoju w klinice siostry przyniosły figurkę Dzieciątka Jezus, i ucałował ją. Na ścianie miał obrazek św. Teresy z Lisieux, umarł otrzymawszy sakramenty i powrócił do wiary swego dzieciństwa”.

Arcybiskup powołał się na jedną z sióstr zakonnych pracującą wówczas w rzymskiej klinice Quisisana, gdzie zmarł Gramsci. Informację podało Radio Watykańskie, a wczoraj żyły nią wszystkie media we Włoszech. Ostro protestowali komuniści. Były prezydent Francesco Cossiga uznał sensację za wiarygodną, a Giulio Andreotti stwierdził, że to nic nowego. Faktycznie, podobną wersję wydarzeń podał 31 lat temu jezuita Giuseppe Della Vedova, powołując się na inną siostrę z kliniki Quisisana.

Tak jak wówczas, tak i teraz włoski Instytut Gramsciego dementuje sensację, powołując się na listy szwagierki zmarłego Tatiany Schucht. Na łamach środowego „Corriere della Sera” gwałtownie zaprzecza nawróceniu dziadka wnuk Gramsciego, a autor książki o Gramscim Luciano Canfora pokpiwa, że niedługo dowiemy się o nawróceniu Stalina.

Gramsci zmarł 27 kwietnia. Szwagierka w liście z 12 marca pisała, że mimo jej protestów do pokoju Gramsciego wszedł ksiądz z siostrami za- konnymi.