Według FBI gubernator Rod Blagojevich miał ambitne plany, których realizację miało mu zapewnić niedawne zwycięstwo Baracka Obamy w wyborach prezydenckich.
Według obowiązujących w Illinois przepisów, jeśli któryś z dwóch reprezentantów tego stanu w Senacie opuści stanowisko w trakcie kadencji, o obsadzie wakatu decyduje stanowy gubernator.
Demokratyczny gubernator, nad którym wobec zaledwie 13-procentowej aprobaty wyborców w sondażach wisiało widmo wyborczej klęski w 2010 roku, wydał swym doradcom jasne polecenia: mają przedstawić kandydatom do objęcia fotela po Obamie twarde warunki. W rozmowie telefonicznej ze swym doradcą Blagojevich wymieniał: posada w sektorze prywatnym (co najmniej 250 tysięcy dolarów rocznie), stanowisko ambasadora lub szefostwo federalnego resortu zdrowia dla niego oraz dobrze płatna posada w zarządzie jakiejś spółki dla jego żony. Przedstawiając swe warunki, nie wiedział, że w ramach trwającego od pięciu lat szeroko zakrojonego śledztwa w sprawie korupcji panującej w lokalnej polityce FBI dostało sądową zgodę na podsłuchiwanie jego rozmów. – Jeśli nie dostanę tego, co chcę, lub nie będę zadowolony, sam wezmę to miejsce w Senacie – groził. Tekst rozmowy jest w akcie oskarżenia.
FBI uznało, że ma wystarczające podstawy, by wkroczyć do akcji. Wczoraj Blagojevich i jego szef gabinetu zostali aresztowani. – To była korupcyjna bonanza, którą musieliśmy przerwać – stwierdził prokurator federalny Patrick Fitzgerald, dodając kilkakrotnie, że nic nie wskazuje na to, by o całej sprawie wiedział Obama.
Nie jest to jedyny zarzut stawiany Blagojevichowi. 51-letni polityk został też oskarżony o próbę szantażu szefostwa jednego z najsłynniejszych dzienników w Ameryce „Chicago Tribune”. Według dokumentów FBI gubernator groził, że wstrzyma pomoc finansową dla upadającej gazety, jeśli nie zwolni ona znienawidzonego przez niego publicysty. Za podobne przewinienie za kratkami przebywa też poprzednik Blagojevicha George Ryan.