Erika Steinbach blisko celu

Niemiecki rząd nie zgłosi weta wobec obecności pani Steinbach we władzach "Widocznego znaku" - pisze Piotr Jendroszczyk z Berlina

Publikacja: 01.01.2009 22:25

Erika Steinbach będzie współdecydowała o upamiętnieniu wysiedleń

Erika Steinbach będzie współdecydowała o upamiętnieniu wysiedleń

Foto: Gazeta Lubuska/Fotorzepa, Tomasz Gawałkiewicz Tom Tomasz Gawałkiewicz

Berlin nie zamierza się liczyć z obiekcjami Polski. – Prawo zgłaszania propozycji (personalnych – red.) należy do instytucji delegujących członków do rady fundacji – powiedział cytowany przez niemieckie media Bernd Neumann, minister stanu ds. kultury i mediów.

To na nim spoczywa obowiązek formalnych przygotowań do utworzenia kontrowersyjnego muzeum zgodnie z przyjętą niedawno ustawą Bundestagu. Przewiduje ona utworzenie Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, której 13-osobowa rada decydować będzie o działalności muzeum pamięci wysiedlonych Niemców. Trzy miejsca w radzie zarezerwowano dla przedstawicieli Związku Wypędzonych (BdV) kierowanego przez Erikę Steinbach. – BdV jest zdania, że powinnam się znaleźć w radzie fundacji – przypomniała "Rz" niedawno pani Steinbach. Polska nie chce jednak o tym słyszeć.

[srodtytul]Uzasadnione obawy[/srodtytul]

– Jeżeli niemiecki rząd rzeczywiście nie wnosiłby sprzeciwu wobec obecności Steinbach, to oznaczałoby to, iż nawet minimalne oczekiwania ze strony Polski nie będą przez rząd respektowane – mówi "Rz" ekspert ds. polsko-niemieckich Marek Cichocki. – Jeżeli tak się stanie, to rząd Tuska powinien przyznać, iż w tej kwestii poniósł porażkę. A obawy towarzyszące rozmowom Neumanna i Władysława Bartoszewskiego sprzed roku okazały się uzasadnione.

Pomysł muzeum jest kompromisem pomiędzy partnerami koalicyjnego rządu Angeli Merkel. CDU/CSU od lat wspierały sztandarowy projekt szefowej BdV utworzenia w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom. SPD uznawała je za zbędne. Zarówno proponowane przez Steinbach centrum, jak i planowane obecnie muzeum stało się przyczyną ostrego sporu pomiędzy Warszawą a Berlinem. Rząd Donalda Tuska ogłosił przed rokiem, że zrywa z polityką werbalnych protestów przeciwko zamierzeniom Niemiec, ale zarezerwował sobie prawo ostatecznej oceny przyszłego muzeum.

[srodtytul]Reakcja polskich władz[/srodtytul]

– Poczekamy, zobaczymy – mówił wczoraj "Rz" Władysław Bartoszewski, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera. Ale zapowiedział, że jeśli pani Steinbach rzeczywiście znajdzie się we władzach fundacji, to rząd zajmie odpowiednie stanowisko również w innych spornych sprawach.

– Przekonsultujemy to z naszymi przyjaciółmi i innymi sąsiadami Niemiec, np. z Czechami. Albo idziemy komuś na rękę, albo nie – powiedział.

[srodtytul]Muzeum za trzy lata [/srodtytul]

Polska nie chce obecności we władzach fundacji Eriki Steinbach i odrzuca wszelkie propozycje instytucjonalnej współpracy z Niemcami w tym projekcie. Berlinowi jednak bardzo na tym zależy i bezskutecznie namawia polskich naukowców do uczestnictwa w międzynarodowej konferencji historyków, której zadaniem byłoby opracowanie formuły planowanego muzeum. Polacy nie chcą o tym słyszeć, traktując konferencję jako swego rodzaju listek figowy mający uwiarygodnić plany Berlina.

– Muzeum dokumentujące wypędzenia Niemców i innych narodów powstanie za 3–4 lata – zapewnia Steinbach. Pieniądze już są. Na remont czeka też budynek: Deutschlandhaus w centrum Berlina. Do 2011 r. rząd zaplanował wydatki rzędu 9 mln euro. Całość ma kosztować ponad trzy razy więcej. Rząd, podobnie jak poprzednie, uważa, że wysiedlenia Niemców były niezgodne z prawem międzynarodowym. Ale nie ma to żadnych konsekwencji prawnych.

Berlin nie zamierza się liczyć z obiekcjami Polski. – Prawo zgłaszania propozycji (personalnych – red.) należy do instytucji delegujących członków do rady fundacji – powiedział cytowany przez niemieckie media Bernd Neumann, minister stanu ds. kultury i mediów.

To na nim spoczywa obowiązek formalnych przygotowań do utworzenia kontrowersyjnego muzeum zgodnie z przyjętą niedawno ustawą Bundestagu. Przewiduje ona utworzenie Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, której 13-osobowa rada decydować będzie o działalności muzeum pamięci wysiedlonych Niemców. Trzy miejsca w radzie zarezerwowano dla przedstawicieli Związku Wypędzonych (BdV) kierowanego przez Erikę Steinbach. – BdV jest zdania, że powinnam się znaleźć w radzie fundacji – przypomniała "Rz" niedawno pani Steinbach. Polska nie chce jednak o tym słyszeć.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021