4 marca w gmachu Parlamentu Europejskiego odbędzie się seminarium. Organizują je prof. Wojciech Roszkowski, historyk i eurodeputowany PiS, oraz jego brytyjski kolega z Partii Konserwatywnej Christopher Beazley. Wezmą w nim również udział dwaj znani historycy z Francji i Łotwy (ich nazwiska nie zostały jeszcze ujawnione). – Chcemy wspólnie zaprotestować przeciwko treści francusko-niemieckiego podręcznika do historii – mówi „Rz” Roszkowski.
Chodzi o dwutomowe wydawnictwo, które w zeszłym roku zostało wprowadzone do szkół po obu stronach Renu – „Histoire/Geschichte”. Podręcznik reklamowany jest jako modelowy dla całej Europy, ma być przykładem, w jaki sposób, dzięki integracji europejskiej, niegdyś skłócone narody mogą wypracować wspólne spojrzenie na historię.
– Problem w tym, że dzieje pozostałych dwudziestu paru państw Unii zostały przedstawione w sposób karykaturalny. Wielka część Europy, z Polską na czele, została opisana jako kulturowa pustynia. Więcej dla Europy zrobili muzułmanie. Dla twórców podręcznika jesteśmy jak małpy, które zeszły z drzewa, dopiero gdy spotkały Niemców i Francuzów – mówi Roszkowski.
Zirytowało to również brytyjskich konserwatystów. – Wiele faktów z historii Wielkiej Brytanii zostało pominiętych. Naj-gorzej potraktowano jednak Europę Wschodnią – powiedział „Rz” Christopher Beazley. – Obawiam się, że pokutuje spojrzenie z czasów zimnej wojny, gdy ta część kontynentu była po drugiej stronie żelaznej kurtyny. W zjednoczonej Europie takie podejście jest niedopuszczalne. Mam nadzieję, że razem z profesorem Roszkowskim przekonamy twórców podręcznika do poszerzenia jego formuły.
Autorzy na przykład błędnie podali datę rozpoczęcia wojny polsko-bolszewickiej. Miała się ona zacząć w kwietniu 1920 roku od wyprawy kijowskiej, co stwarza wrażenie, że to strona polska była agresorem. W książce jest więcej filosowieckich fragmentów. Autorzy nie opisali skutków paktu Ribbentrop-Mołotow (nazwanego przez nich paktem o nieagresji).