– To była piękna wieś, 172 gospodarstwa, pośrodku kościół, szkoła, dookoła sady. Szukam tych miejsc dzisiaj, gdzie się podziały? Gdzie są nasi bliscy? Gdzie kościół? Gdzie szkoła? – mówiła w sobotę Małgorzata Gośniowska-Kola, szefowa Stowarzyszenia Huta Pieniacka. Gromadzi ono rodziny Polaków zamordowanych we wsi 65 lat temu.
Prezydenci Polski i Ukrainy, dawni mieszkańcy, rodziny ofiar i przedstawiciele polskich organizacji z ziemi lwowskiej zgromadzili się w sobotę przy granitowym krzyżu i cmentarzu, gdzie kiedyś była wieś, a teraz jest puste pole. Uczcili pamięć zabitych.
28 lutego 1944 r. blisko 1000 Polaków z podlwowskiej Huty Pieniackiej wymordował oddział Niemców i Ukraińców. Według polskich historyków prawdopodobnie był to pododdział 14. Ochotniczej Dywizji SS „Hałyczyna” („Galizien”), w której służyli Ukraińcy, wspierany przez partyzantów UPA. Mogła to być też złożona z Ukraińców jednostka policyjna pod dowództwem Niemców.
Prezydent Lech Kaczyński mówił w sobotę o okrucieństwie zbrodni, obwiniając dwa totalitaryzmy, które „za pomocą propagandy i kłamstw” przeciwstawiły sobie Polaków i Ukraińców. Wzywał do pojednania, kończąc słowami modlitwy, które wypowiedział wcześniej w zniszczonej w Polsce ukraińskiej wsi Pawłokoma: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.
Podobne było wystąpienie ukraińskiego prezydenta Wiktora Juszczenki. – Jestem głęboko przekonany, że Ukrainiec na wieczność podał rękę przyjaźni i porozumienia Polakowi. Przeszłość nie powinna zabierać nam szans – dowodził.