[b]Rz: Co upadek czeskiego rządu oznacza dla UE? Czy Czesi będą w stanie kierować pracami Unii?[/b]
Jacek Saryusz-Wolski: Ważne jest, by rząd Mirka Topolanka trwał, nawet jako tymczasowy, jeszcze kilka miesięcy i zapewnił stabilność czeskiej prezydencji. Trudno sobie wyobrazić, by do zmiany rządu mogło dojść przed końcem czeskiego przewodnictwa w Unii.
[b]Trudno sobie również wyobrazić, by liderzy innych państw na unijnych szczytach całkowicie poważnie traktowali p.o. premiera.[/b]
To sytuacja niestandardowa i niefortunna, lecz nie ma powodów do paniki. Oczywiście lepiej byłoby, gdyby czeski rząd miał pełen mandat. Ale przecież bywały przypadki, gdy w kraju, który przewodniczył Unii, był rząd mniejszościowy. Rząd Topolanka przegrał głosowanie nad wotum nieufności czterema głosami, co oznacza, że to w praktyce rząd mniejszościowy. Zanim Czesi objęli przewodnictwo, zawarto umowę między socjalistami, czyli byłym premierem Paroubkiem a Topolankiem, że przez pół roku będą respektowali ciągłość władzy. Ktoś zmienił zdanie. Ale przecież na tym polega demokracja.
[b]Szef liberałów uważa, że wotum nieufności dla rządu Topolanka zaważy na procesie ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Rzeczywiście? [/b]