Strategię „minimalnego odstraszania” proponują w swym nowym raporcie eksperci Federacji Naukowców Amerykańskich (FAS) i Rady Obrony Zasobów Naturalnych (NRDC). – Proponujemy, by misja sił nuklearnych ograniczała się do jednego: przetrwania ataku jądrowego i odpowiedzi, przede wszystkim po to, by zapobiec atakowi drugiej strony – wyjaśnia „Rz” jeden z autorów raportu, wiceprezes FAS Ivan Oelrich.
[wyimek]USA mają około 5 tysięcy głowic. Zwolennicy rozbrojenia chcą ograniczyć ich liczbę do kilkuset [/wyimek]
Jego zdaniem by wykonać pierwszy krok ku wizji świata pozbawionego broni jądrowej, USA powinny odejść od obecnej strategii, która zakłada tak zwaną zdolność pierwszego uderzenia, czyli niespodziewanego, zmasowanego ataku na wiele obiektów, w tym wojskowe instalacje nuklearne, ośrodki dowodzenia, a nawet wielkie miasta. – Powinniśmy się jej wyrzec – mówi.
Dodaje, że spowodowałoby to korzystną zmianę nastawienia ze strony dwóch potęg nuklearnych, które stanowią dziś główny potencjalny cel sił jądrowych USA: Rosji i Chin. Autorzy raportu proponują, by USA zdecydowanie zmniejszyły swój arsenał nuklearny i zamiast dotychczasowych instalacji wzięły na celownik wybrane obiekty przemysłowe, których zniszczenie spowodowałoby paraliż zaatakowanego kraju. Wśród przykładów wymieniają największe rosyjskie rafinerie, huty czy elektrownie. Pozwoliłoby to Amerykanom zachować „nuklearny straszak” przy jednoczesnym znacznym zmniejszeniu arsenału.
Raport wywołał żywą reakcję w Rosji, niektóre portale uznały go nawet za pomysł władz USA. Rosyjscy eksperci wykazują jednak daleki sceptycyzm wobec propozycji amerykańskich uczonych. – Wychodzi ona z dość liberalnych kręgów, w których przeważają zwolennicy radykalnego ograniczenia zbrojeń – mówi „Rz” Aleksandr Pikajew, ekspert w dziedzinie rozbrojenia. – Ostateczna strategia sformułowana przez Pentagon i Biały Dom będzie zapewne zupełnie inna – przekonuje.