Na placyku widokowym na Worobiowych Gorach przed Uniwersytetem im. Łomonosowa czekał w sobotę tłum dziennikarzy. Gejów ani śladu. Nieliczna grupa wychynęła z okolicznych krzaków, gdy większość reporterów straciła już nadzieję, dochodząc do wniosku, że gejowscy aktywiści kolejny raz zmienili miejsce spotkania, aby zmylić czujność depczących im po piętach milicjantów, skinheadów i prawosławnych bojowników z „moralną zarazą”.
– Precz z homofobią! To hańba dla kraju! Równe prawa dla gejów! – kilkuosobowa grupa nie miała wiele czasu na wykrzyknięcie tych haseł, zanim dobiegli do niej dziennikarze, a w ślad za nimi brygada OMON.
Już po chwili milicjanci wprawnie zaciągali demonstrantów do suk.
Naczelny gej Rosji Nikołaj Aleksiejew, który pojawił się na paradzie w towarzystwie mężczyzny ubranego w suknię ślubną, zapytał omonowców o powód zatrzymania.
– Mamy podejrzenia, że spaceruje pan z mężczyzną – wysyczał jeden z nich. I zabrał go do suki.