Parlament Ukrainy poparł przepisy, które zaostrzają kary za zakładanie podsłuchów. Przyłapanym na tym uczynku groziło dotąd 1000 hrywien (ok. 424 zł) grzywny. Po wejściu w życie zmian za nielegalne nagrania będzie można trafić do więzienia na cztery lata. Karalne będzie także rozpowszechnianie oraz przechowywanie urządzeń do podsłuchów.
– Dziś na Ukrainie takim sprzętem dysponują prawie wszyscy: Służba Bezpieczeństwa, milicja i prokuratura, biznes i struktury przestępcze – mówił w parlamencie deputowany prezydenckiej Naszej Ukrainy i współautor poprawek Wołodymyr Mojsyk.
Wprowadzenie zmian, paradoksalnie, zaproponowała Służba Bezpieczeństwa (SBU), która sama słynie z zakładania podsłuchów. Niedawno jej funkcjonariusze wyznali, że nielegalnie nagrywali zastępcę prokuratora generalnego Renata Kuźmina. Podejrzewali go o „szpiegostwo na rzecz Izraela”. Podobny los spotkał szefa administracji byłego prezydenta Leonida Kuczmy Wiktora Medwedczuka, który miał szpiegować na rzecz Rosji.
– SBU zapewne chce mieć monopol na podsłuchy i kontrolować wszystkie istniejące urządzenia – mówi „Rz” Wołodymyr Siwkowycz, deputowany opozycyjnej Partii Regionów, były oficer radzieckich i ukraińskich specsłużb. Partia Regionów nie uczestniczyła w głosowaniu.
– Zmiany wymagają dopracowania i konkretnego podziału ról: kto i za co odpowiada. To poważny problem, pozostały po czasach ZSRR – dodaje.