Obama pierwszy raz podczas prezydentury wywołał kontrowersje dotyczące rasy, krytykując policjantów, którzy zatrzymali 58-letniego profesora Harvardu na progu jego własnego domu. – Nie wiem, jaką rolę odegrała w tym zdarzeniu kwestia rasy, bo nie mam potrzebnych informacji – zaznaczył prezydent, dodał jednak, że „policjanci postąpili głupio”, aresztując człowieka podejrzewanego o włamanie, gdy wiedzieli już, iż jest on we własnym domu. Obama żartował też, że gdyby jemu po przeprowadzce do Białego Domu zdarzyła się podobna sytuacja, to „od razu by mnie zastrzelili”.

Obama odniósł się do głośnej sprawy aresztowania jednego z 20 najważniejszych profesorów Harvardu. Gdy Henry Louis Gates Jr. wrócił z Chin do domu na przedmieściach Cambridge w Massachusetts, zobaczył, że drzwi wejściowe są uszkodzone i nie można ich otworzyć.

Towarzyszył mu niosący bagaże taksówkarz. Wtedy na policję zadzwoniła kobieta, zgłaszając, że dwóch czarnych mężczyzn włamuje się do domu. Gdy przyjechał patrol, Gates – w 1997 r. zaliczony przez tygodnik „Time” do 25 najbardziej wpływowych Amerykanów – najpierw nie chciał pokazać dowodu tożsamości, a dopiero potem pokazał identyfikator Uniwersytetu Harvarda. Od białego policjanta zażądał, by pokazał odznakę. Gdy ten nie zareagował, Gates zaczął oskarżać policjantów o rasizm. I został aresztowany za „zakłócanie porządku publicznego”. Policja oddaliła zarzuty, ale profesor żąda przeprosin. – W USA w celach siedzi milion czarnych mężczyzn. W czwartek (16 lipca – red.) stałem się jednym z nich – powiedział ekspert od historii rasizmu w USA. Prezydent uznał, że incydent świadczy o tym, że kwestia rasy wciąż jest ważna w amerykańskim społeczeństwie. I podkreślił, że Afroamerykanie i Latynosi są zatrzymywani częściej niż inni Amerykanie. Te słowa i opinia o „głupim zachowaniu policji” wywołałyby burzę. Czarnoskórzy mieszkańcy USA zaczęli opowiadać w mediach, że był to tylko jeden z wielu przykładów dyskryminacji. Z kolei związki zawodowe policjantów oskarżyły Obamę, że przez nieodpowiedzialne słowa naraził stróżów prawa na niebezpieczeństwo.

– Sprawa wywołała wiele kontrowersji, co nie ułatwia policji pracy. Niektórzy oficerowie mogą teraz dwa razy się zastanowić, nim zareagują lub zareagować przesadnie – mówi „Rz” Frank McClure, policjant z Florydy z 24-letnim stażem. Dodaje, że zapewne niektórzy Afroamerykanie są dyskryminowani przez policję. A z drugiej strony np. większość handlarzy narkotyków to Afroamerykanie, trudno więc się dziwić policji, że zwraca na nich szczególną uwagę. —ap, reuters