Kilkuset muzułmanów napadło w sobotę na dzielnicę zamieszkaną przez chrześcijańską mniejszość, podkładając ogień pod 40 – 50 domów i ograbiając inne. Potem rozpoczęła się strzelanina, w której zginęło sześciu chrześcijan, w tym cztery kobiety i dziecko. Dwie kolejne osoby zmarły w szpitalu w nocy z sobotę na niedzielę.
Hordy muzułmanów w furię wprawiła wiadomość o rzekomym zbezczeszczeniu Koranu na chrześcijańskim weselu. Jak się jednak później okazało, atak został zainspirowany przez członków zakazanej przez rząd ekstremistycznej muzułmańskiej organizacji. – Zidentyfikowaliśmy napastników. To terroryści. Ci ludzie chcą zdestabilizować kraj – mówił wczoraj reporterom członek lokalnych władz Rana Sanaullah po tym, jak tysiąc chrześcijan wyszło na ulice, żądając aresztowania osób biorących udział w ataku. Sanaullah obiecał również wypłatę odszkodowań wszystkim, którzy ucierpieli w starciach.
– Zazwyczaj muzułmanie i chrześcijanie żyją razem w pokoju. Prowadzimy śledztwo w sprawie łajdaków, którzy byli zaangażowani w te wydarzenia – oświadczył szef pakistańskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Rehman Malik.
Rząd w Islamabadzie wysłał również do miasta oddział żołnierzy, którzy mają pomóc policji w opanowaniu sytuacji. A premier Yousaf Raza Gillani zarządził śledztwo w sprawie podejrzenia zbezczeszczenia Koranu, które zgodnie z pakistańskim prawem jest przestępstwem karanym śmiercią. Zaapelował jednocześnie do mieszkańców Gorji o zachowanie spokoju do momentu ogłoszenia jego wyników. Do kolejnych starć może jednak dojść podczas pogrzebów ofiar.
Atak na chrześcijan potępił zaś włoski minister sprawiedliwości Franco Frattini. Chrześcijanie stanowią mniej niż 3 procent w zamieszkanym przez 160 milionów osób Pakistanie. Większość Pakistańczyków zaś to wyznawcy islamu.