Tbilisi opublikowało w czwartek raport w sprawie wydarzeń, które doprowadziły do wybuchu wojny w nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 roku. Stwierdza on, że Gruzja działała w obronie własnej. „Rosja przeprowadziła zmasowaną, skoordynowaną i, sądząc po rozmiarach, przygotowaną z premedytacją ofensywę” – czytamy w raporcie. Dokument stwierdza, że rok temu próbująca się oderwać od Gruzji Osetia Południowa rozpoczęła ostrzał gruzińskich celów, a rosyjskie wojska w tym samym czasie zaczęły wkraczać na teren separatystycznej republiki, przygotowując się do ofensywy. Dopiero wtedy prezydent Gruzji wydał rozkaz rozpoczęcia operacji obronnej. „O 23.35 gruzińskie władze doszły do wniosku, że nie ma innego wyjścia jak podjąć akcję zbrojną” – głosi raport.
Rosja i Gruzja, które rok temu stoczyły pięciodniową wojnę o Osetię Południową, od dwóch tygodni oskarżają się nawzajem o wywołanie konfliktu i próbę sprowokowania kolejnego. W odpowiedzi na gruziński raport telewizja Russia Today wyemitowała wywiad z dezerterem z gruzińskiej armii, który twierdzi, że to Gruzja zaczęła wojnę od ataku na separatystów, a teraz przygotowuje się do nowej ofensywy. Rosyjskie władze ostrzegły, że Gruzję może zachęcić do ataku pomoc militarna udzielana jej z zagranicy. – Zachód musi powstrzymać wysyłanie broni do Gruzji. To może ją skłaniać do myślenia, że zdoła rozwiązać konflikt metodami zbrojnymi, a nie dyplomatycznymi – ostrzegł rzecznik rosyjskiego MSZ Andriej Niestierenko.
[srodtytul]Strategia Obamy[/srodtytul]
Umowa strategiczna z Gruzją zobowiązuje Stany Zjednoczone do wsparcia jej armii. Waszyngton daje jednak do zrozumienia, że będzie to szkolenie wojska, a nie wysyłanie uzbrojenia. Waszyngton kilka razy ostrzegał prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego, by nawet nie myślał o kolejnej próbie ataku na separatystów. Wiceprezydent USA Joe Biden mówił o tym pod koniec lipca w Tbilisi. Na wszelki wypadek zadzwonił jeszcze w tym tygodniu do prezydenta Saakaszwilego.
– Nowa administracja postawi na wzmacnianie demokracji w Gruzji. Dopiero kiedy kraj będzie w pełni demokratyczny i bogaty, pojawi się szansa, że mieszkańcy separatystycznych regionów uznają, iż wolą być bliżej Gruzji niż Rosji – mówi „Rz” Samuel Charap z Center for American Progress. Jego zdaniem Ameryka pokazała, że Gruzja nie zostanie poświęcona na ołtarzu lepszych stosunków z Rosją, ale Barack Obama nie podziela zachwytów George’a W. Busha nad Micheilem Saakaszwilim.