Zagadka statku „Arctic Sea”

Po uwolnieniu frachtowca. Wciąż nie wiadomo, co przewoził uprowadzony rosyjski statek i kto go zaatakował: piraci czy tajne służby

Aktualizacja: 19.08.2009 08:26 Publikacja: 19.08.2009 04:22

„Arctic Sea” jeszcze przed porwaniem

„Arctic Sea” jeszcze przed porwaniem

Foto: PAP/EPA

W niedzielę, po trwających kilkanaście dni międzynarodowych poszukiwaniach, minister obrony Anatolij Sierdiukow poinformował prezydenta, że rosyjskie okręty odnalazły zaginiony statek w pobliżu Zielonego Przylądka. A załoga – cała i zdrowa – została przetransportowana na rosyjski okręt wojenny “Ładnyj”. Choć rosyjskie Ministerstwo Obrony podaje kolejne szczegóły dotyczące uratowanych marynarzy, to jednak wciąż nie odpowiada na wiele pytań związanych z uprowadzeniem frachtowca.

Wczoraj szef resortu obrony ujawnił, że to właśnie załoga “Ładnego” uratowała Rosjan. – Przejęcie statku z rąk piratów przebiegło bez jednego wystrzału – raportował z dumą Sierdiukow głównodowodzącemu, czyli prezydentowi Dmitrijowi Miedwiediewowi.

Statek z 15-osobową rosyjską załogą, pływający pod maltańską banderą, kierował się do Algierii z transportem drewna z Finlandii. 24 lipca, dwa dni po opuszczeniu jednego z fińskich portów, będąc jeszcze na Bałtyku, miał zostać napadnięty.

Od tamtej pory kontaktował się z lądem tylko raz, a następnie ślad po nim zaginął. Media mnożyły teorie: o ataku piratów i tajemniczym ładunku, który nie miał nic wspólnego z oficjalnym transportem drewna.

[srodtytul]Stary statek na morzu[/srodtytul]

Sierdiukow potwierdził wczoraj, że na szwedzkich wodach na frachtowiec rzeczywiście napadli piraci – czterech Estończyków, dwóch Łotyszy i dwóch Rosjan. 24 lipca wieczorem podpłynęli do frachtowca i poprosili o przyjęcie na pokład, tłumacząc, że ich łódka się zepsuła. Następnie, grożąc załodze bronią, zmusili ją do wyłączenia urządzeń nawigacyjnych i skierowania statku w kierunku Afryki.

W całej tej historii roi się jednak od zagadek. O porwaniu poinformowano dopiero tydzień po tym, jak do niego doszło, choć właściciel musiał wiedzieć, że z jednostką dzieje się coś niedobrego.

– Statek miał supernowoczesny system łączności i znajdował się w strefie zasięgu telefonów komórkowych, ale kiedy przepadł, nikt nie zareagował – komentował wczoraj na konferencji prasowej rosyjski ekspert ds. morskich Michaił Wojtienko. – Napadnięto na starego grata z ładunkiem drewna, przy czym porwanie kosztowało więcej niż sam statek – mówił.

Kreml wkroczył do akcji poszukiwawczej dopiero dwa tygodnie po ataku. – Potem nagle do akcji włączyło się NATO i zarządzono absurdalną wręcz poufność – dodał ekspert. W czasie, gdy poszukiwania trwały na wodzie, lądzie i nawet w kosmosie – przez satelitów – do mediów docierały sprzeczne informacje.

Oficjalnie Rosjanie tłumaczyli to później względami bezpieczeństwa. W końcu podejrzane jest samo żądanie okupu w wysokości 1,5 mln dolarów, które pojawiło się dopiero 16 sierpnia, zaledwie kilka godzin przed przejęciem statku przez Rosjan. Zdaniem Wojtienki statek był wplątany w jakieś interesy “na szczeblu państwowym”.

Także dziennikarka “Nowej Gaziety” Julia Łatynina odrzuca wersję o kryminalnym podłożu całej historii. – Mówi się o rozwikłaniu tajemnicy, a dostajemy garstkę skąpych komentarzy o ataku piratów – mówi “Rz”.

[srodtytul]Maltańczycy wiedzieli[/srodtytul]

Jej zdaniem statek mógł wieźć ładunek broni z Kaliningradu, gdzie przed wyruszeniem w rejs był remontowany, a późniejsza seria zagadkowych wydarzeń i opowieść o piratach miała służyć ukryciu tego faktu. – Prawdopodobnie nigdy nie poznamy prawdy – twierdzi Łatynina.

Jeszcze więcej pytań rodzi wczorajsza informacja władz Malty, które oświadczyły, że przez cały czas wiedziały, gdzie jest statek. Komisja ds. bezpieczeństwa morskiego, w której skład weszli przedstawiciele Szwecji, Finlandii i Malty, miała śledzić kurs statku, ale zdecydowała nie ujawniać informacji o położeniu jednostki, żeby nie narażać życia ludzi.

[i]Justyna Prus z Moskwy[/i]

W niedzielę, po trwających kilkanaście dni międzynarodowych poszukiwaniach, minister obrony Anatolij Sierdiukow poinformował prezydenta, że rosyjskie okręty odnalazły zaginiony statek w pobliżu Zielonego Przylądka. A załoga – cała i zdrowa – została przetransportowana na rosyjski okręt wojenny “Ładnyj”. Choć rosyjskie Ministerstwo Obrony podaje kolejne szczegóły dotyczące uratowanych marynarzy, to jednak wciąż nie odpowiada na wiele pytań związanych z uprowadzeniem frachtowca.

Wczoraj szef resortu obrony ujawnił, że to właśnie załoga “Ładnego” uratowała Rosjan. – Przejęcie statku z rąk piratów przebiegło bez jednego wystrzału – raportował z dumą Sierdiukow głównodowodzącemu, czyli prezydentowi Dmitrijowi Miedwiediewowi.

Pozostało 82% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021