Amerykanin Bobby Fischer był cudownym dzieckiem, który w szachy nauczył się grać sam, gdy miał sześć lat. W 1972 roku – jako pierwszy i dotychczas jedyny Amerykanin – został mistrzem świata. W meczu stulecia pokonał wtedy Rosjanina Borisa Spasskiego, co w czasach zimnej wojny uczyniło z niego bohatera Ameryki.
Fischer zmarł w 2008 roku w Rejkiawiku. Miał 64 lata. Został pochowany w islandzkim miasteczku Selfoss i tam ekshumowano jego ciało. W połowie czerwca zgodził się na to Sąd Najwyższy Islandii.
Ekshumacja ma pomóc ustalić, czy Fischer był ojcem Jinky Young, dziewięcioletniej dziś córki jego filipińskiej przyjaciółki Marilyn. Dziewczynka była już w grudniu ubiegłego roku na Islandii. Przyjechała z mamą specjalnie, by przekazać próbkę swojego DNA. – Ekshumacji dokonano w sposób profesjonalny i godny. Po wzięciu próbki DNA ciało z powrotem spoczęło w grobie – powiedział komisarz lokalnej policji Olafur Helgi Kjartansson.
Fischer był w USA bohaterem, dopóki w 1975 roku nie stracił tytułu mistrza, odmawiając gry z Rosjaninem Anatolijem Karpowem. Sporo czasu spędził potem na Filipinach i w Japonii. Przebywał tam, nie mogąc wrócić do USA, gdyż złamał międzynarodowe sankcje nałożone na Jugosławię. W 1995 roku wbrew zakazowi zagrał tam mecz. Dopiero w 2005 roku Islandia zaoferowała mu obywatelstwo, które przyjął, i na wyspie spędził resztę życia.
Fischer nie zostawił testamentu i do dziś trwa walka o jego majątek wart 2 miliony dolarów. W sporze biorą udział: była żona, dwóch kuzynów i amerykański urząd podatkowy.