Fakty są takie, że jesteśmy bardzo efektywnym sojusznikiem USA, ale w tym przymierzu jesteśmy mniejszym partnerem. I byliśmy tym mniejszym partnerem w 1940 roku, kiedy walczyliśmy z nazistami – powiedział brytyjski konserwatywny premier David Cameron telewizji Sky News podczas swojej wizyty w Waszyngtonie.
Media od razu wychwyciły błąd, informując premiera, że USA przystąpiły do II wojny światowej dopiero po japońskim ataku na Pearl Harbor w grudniu 1941 r. Przypomniano też złośliwie, że Cameron mówił kiedyś, iż uwielbia filmy wojenne i 17 razy oglądał “Tylko dla orłów”. Sugestie komentatorów są jasne: premier czerpie wiedzę na temat historii głównie z kina rozrywkowego.
– Ta pomyłka jest szokująca, szczególnie że to właśnie konserwatyści podkreślają wagę nauczania historii – mówi “Rz” Andrew Russell, politolog i historyk z Manchester University. – Opinii publicznej nie spodobało się też określenie “mniejszy partner”. Brytyjczycy przez jakiś czas sami opierali się przecież Niemcom, w bitwie o Anglię walczyli bez pomocy USA. Wiele osób w Anglii podchodzi do tego bardzo emocjonalnie. Wiążą się z tym rodzinne wspomnienia, więc ta wpadka będzie długo pamiętana – przewiduje naukowiec.
Rzecznicy Camerona musieli wczoraj zapewniać, że premier nie miał zamiaru pomniejszać roli brytyjskich żołnierzy w zwycięstwie nad Niemcami. Nie wszystkich to przekonało. – Jestem pewny, że gdyby żył Winston Churchill , to byłby załamany – powiedział “Daily Mail” gen. Patrick Cordingley, były dowódca słynnych Szczurów Pustyni.
Samego Camerona zezłościła z kolei gafa wicepremiera Nicka Clegga, lidera Liberalnych Demokratów, partnera torysów w koalicji. Clegg zarzucił poprzedniemu, laburzystowskiemu rządowi “nielegalną inwazję na Irak”. Camerona, który poparł wówczas decyzję władz Wielkiej Brytanii, wprawiło to w zakłopotanie.