Ciemnozieloną koszulę, niegdyś jego zwykły strój na co dzień i od święta, włożył pierwszy raz od lipca 2006 roku. Wtedy – po ciężkiej operacji przewodu pokarmowego – musiał oddać władzę młodszemu bratu Raulowi, najpierw czasowo, później na stałe. Na comeback w mundurze wybrał obchody przypadającej dziś 57. rocznicy nieudanego ataku na koszary Moncada w Santiago de Cuba, uważanego za początek kubańskiej rewolucji.

Zdaniem Berty Soler, żony więźnia politycznego, działaczki organizacji Kobiety w Bieli, powrót dyktatora „ma na celu pokazanie narodowi, że żyje i nadal rządzi krajem”. – W dniu, kiedy do Hiszpanii wyjechał pierwszy zwolniony więzień, Fidel pojawił się w telewizji, by Kubańczycy zobaczyli, że czuwa – mówi „Rz” pani Soler. Jej zdanie podziela antycastrowska działaczka z Miami Janisset Rivero- Gutierrez. – To, że wydobyto Fidela na widok publiczny, służy potwierdzeniu, iż na Kubie wciąż panuje totalitarny reżim. Raul nie ma i nigdy nie miał zamiaru czegokolwiek zmieniać. Powrót Fidela ma charakter symboliczny, ma potwierdzić, że wciąż trzyma władzę i że nie będzie zmian