Kolorado, Floryda, Kentucky, Alaska, Utah, Newada. Lista stanów, w których zwycięstwo w prawyborach odnosili kandydaci wspierani przez herbaciany ruch – składający się z przeciwników polityki Baracka Obamy, dla których Partia Republikańska jest za mało konserwatywna – we wtorek wydłużyła się o Delaware i Nowy Jork.

Po prawyborczym wieczorze po raz kolejny z wyborczego ringu schodzili pokonani doświadczeni politycy. W Delaware, gdzie rozegrał się jeden z najciekawszych pojedynków tej kampanii, niespodziewanie przegrał Michael Castle, który wcześniej dziewięć razy zdobywał nie tylko partyjną nominację, ale również miejsce w Kongresie.

Pokonała go nieznana dotąd Christine O’Donnell, która była publicznie krytykowana przez członków republikańskiego establishmentu i jeszcze kilka tygodni temu mało kto dawał jej jakiekolwiek szanse na zwycięstwo. Za jej kandydaturą opowiedzieli się jednak przedstawiciele Tea Party oraz Sarah Palin. – Warto odbudować Amerykę, o którą walczymy – mówiła po ogłoszeniu wyników Christine O’Donnell. Jej zwycięstwo świętowali też członkowie Partii Demokratycznej. Zdaniem analityków przegrana popularnego Michaela Castle’a ułatwi drogę do Senatu kandydatowi demokratów. Nawet dla wściekłych na Obamę wyborców ultrakonserwatywna O’Donnell – zagorzała przeciwniczka aborcji, pornografii i pozamałżeńskiego seksu – może okazać się zbyt prawicowa. Delaware jest zaś jednym z tych stanów, w których republikanie muszą wygrać, jeśli chcą w listopadzie przejąć kontrolę nad Senatem.

Wielką niespodzianką było też zwycięstwo w Nowym Jorku 64-letniego Carla Paladino. Kilka miesięcy temu sondaże pokazywały, że do konkurenta – byłego republikańskiego kongresmena Ricka Lazio – brakowało mu niemal 30 punktów procentowych. Deweloper przeznaczył jednak na kampanię trzy miliony dolarów, obiecał ogromną obniżkę podatków i przekonywał, że reforma służby zdrowia Obamy zabije więcej ludzi niż ataki z 11 września. – Członkowie partyjnego establishmentu robili wszystko, co mogli, by mnie powstrzymać. Ominąłem ich więc i zszedłem bezpośrednio do ludzi – tłumaczył Paladino dziennikowi „Wall Street Journal” po zdobyciu nominacji na gubernatora.

[i]—Jacek Przybylski z Waszyngtonu[/i]