W piątek wieczorem policja użyła broni przeciwko demonstrantom domagającym się dymisji rządu Salego Berishy. Zginęły trzy osoby. Jedna z została trafiona w głowę. Dwie kolejne otrzymały śmiertelne strzały z bliskiej odległości w pierś. Rannych zostało 33 demonstrantów i 17 policjantów. Dwie osoby są w stanie krytycznym.
Polityczny kryzys trwa od wyborów w czerwcu 2009 roku wygranych minimalną przewagą przez konserwatywną Partię Demokratyczną. Zdaniem opozycji wybory zostały sfałszowane, a opozycyjna Albańska Partia Socjalistyczna (PSSh) zaczęła regularnie organizować protesty. W połowie jej przewodniczący Edio Rama wezwał do nasilenia akcji. Nie powiodły się próby mediacji NATO, UE, Rady Europy i OBWE.
Kryzys się zaostrzył, kiedy w zeszłym tygodniu ujawniono korupcję w rządzie. Lokalna telewizja wyemitowała nagranie, z którego wynika, że wicepremier Ilir Meta próbował zmanipulować przetarg publiczny. Meta, który stał na czele niewielkiego Socjalistycznym Ruchu na rzecz Integracji (LSI), zapewniającego konserwatystom większość w parlamencie, podał się do dymisji. To jednak nie uspokoiło zwolenników opozycji.
W piątek przed siedzibę premiera przyszło 20 tys. osób domagających się dymisji rządu i wcześniejszych wyborów. Demonstranci zaatakowali policjantów kamieniami i kijami. Policja użyła gumowych kul, armatek wodnych i gazu łzawiącego. Potem padły strzały z ostrej amunicji. – Apeluję o dialog i dojrzałość. Albania musi zabliźniać rany, a nie otwierać nowe – apelował w piątek wieczorem prezydent Bamir Topi.
Wydarzenia w Albanii, która jest członkiem NATO i ubiega się o zgodę na negocjacje członkowskie z Unią Europejską, wywołały szok w zachodnich stolicach. Wspólne oświadczenie, co się zdarza tylko w wyjątkowych sytuacjach, wydały misje UE, USA i OBWE.