– To rozsądny pomysł. Powinniśmy wyjaśniać ludziom, że jeśli chcą bronić języka rosyjskiego, powinni coś robić – mówił deputowany Partii Regionów Jewhen Carkow. Przypomniał spis ludności z 2001 roku, gdy Odessa została uznana za miasto ukraińskojęzyczne. – Z tego powodu, gdy prezydentem był Wiktor Juszczenko, zamykano tam rosyjskie szkoły – zauważył.
Partia Regionów szacuje, że po rosyjsku mówi na co dzień 70 procent mieszkańców Ukrainy. „Kampania ma podważyć tezę nacjonalistów, którzy twierdzą, że Ukraińcy są jedynym źródłem ukraińskiej państwowości” – pisze gazeta „Segodnia”.
Zdaniem lwowskich publicystów pomysł wpisuje się w założenia polityki zagranicznej Rosji wobec Ukrainy.
– Kreml nie potrzebuje rosyjskojęzycznych Ukraińców, ale Rosjan, których stolicą będzie Moskwa, a nie Kijów czy Donieck – mówi „Rz” Antin Borkowski. – Podobny scenariusz był realizowany w separatystycznych republikach Gruzji: Abchazji i Osetii Południowej. Im więcej czystej krwi Rosjan będzie na Krymie, tym więcej argumentów będzie miała Rosja, by ich bronić – dodaje.
Według spisu z 2001 roku na Ukrainie żyło wówczas ponad 8 milionów Rosjan (na 48 milionów mieszkańców). Posiadanie podwójnego obywatelstwa jest zabronione. Proceder wydawania rosyjskich paszportów w Sewastopolu na Krymie przerwały ukraińskie służby specjalne i prokuratura. Zdaniem Borkowskiego Rosja zacznie wydawać rodakom Kartę Rosjanina, która – w porównaniu z Kartą Polaka – da im znacznie więcej uprawnień.