[i]Korespondencja z Tunisu[/i]
Protesty w Egipcie przeciwko rządom prezydenta Hosniego Mubaraka ogarnęły Kair, Aleksandrię, Suez, Ismailię, a także północny Synaj. W czwartek w Suezie demonstranci podpalili posterunek policji, obrzucając go butelkami z benzyną. Funkcjonariusze w ostatniej chwili zdążyli zbiec. Rozgniewany tłum otoczył też inny posterunek, domagając się wypuszczenia z więzień swoich bliskich. Po trzech dniach ulicznych walk było siedmiu zabitych. Co najmniej tysiąc osób aresztowano. Służby bezpieczeństwa, używając gazów łzawiących i gumowych kul, próbują rozpędzić tłum. Lokalne media informowały wczoraj, że władze pospiesznie opracowują plan reform gospodarczych, które mają uspokoić największy bunt społeczeństwa w najnowszej historii Egiptu. Wstrzymano notowania na giełdzie w Kairze, kiedy indeks spadł o 6 procent.
Egipcjanie są niezadowoleni z bezrobocia, rosnących cen i autorytarnych rządów partii Narodowo-Demokratycznej Hosniego Mubaraka. Bunt, który wybuchł we wtorek, został wyraźnie zainspirowany przez Tunezję, gdzie po 23 latach obalono reżim prezydenta Ben Alego. Tam czarę goryczy przelało samobójstwo bezrobotnego, któremu policja skonfiskowała wózek z warzywami. Mimo cenzury udało się zorganizować demonstracje za pośrednictwem Facebooka i Twittera. Organizatorzy protestów w Egipcie chcą wykorzystać ten scenariusz. Na Facebooku utworzyli profil młodego mężczyzny, który miał zostać zakatowany przez policję. W Internecie zamieszczane są też informacje o protestach.
[srodtytul]Nadzieja w nobliście[/srodtytul]
– W Egipcie, podobnie jak w Tunezji, jest wielu wykształconych ludzi, którzy nie mogą znaleźć pracy. Obywatele mają dość korupcji na szczytach władzy, zwłaszcza w partii rządzącej. Ale w Tunezji rewolucja się udała, bo nieliczna 35-tysięczna armia odmówiła walki z demonstrantami. A tu potężna armia jest częścią systemu władzy i nie wiadomo, jak się zachowa. Wiele też zależy od Bractwa Muzułmańskiego, czyli organizacji, która jako jedyna jest zdolna w krótkim czasie stworzyć zorganizowaną opozycję – mówi “Rz” były ambasador RP w Kairze Jan Natkański.