48-letni Seiji Maehara otrzymał 50 tysięcy jenów, czyli około 600 dolarów, od znajomej z czasów dzieciństwa. Problem w tym, że jest ona mieszkającą od urodzenia w Japonii obywatelką Korei Południowej. A w świetle japońskiego prawa zakazane jest finansowanie działalności politycznej ze środków pochodzących z zagranicy. Ma to zapobiec obcym wpływom na japońską politykę.
O japońskim ministrze spraw zagranicznych mówiło się dotąd jako o następcy premiera Naoto Kana. Teraz nie tylko stracił szanse na objęcie tego stanowiska, ale i przysporzył kłopotów – i tak niecieszącemu się popularnością – szefowi rządu. Kan walczy bowiem o zachowanie urzędu i zmaga się z podziałami w rządzącej Partii Demokratycznej.
– Przepraszam Japończyków za to, że odchodzę już po sześciu miesiącach oraz za wywołanie atmosfery nieufności wokół problemu finansowania działalności politycznej, jaki był moim udziałem – oświadczył skruszony Maehara. Początkowo liczył, że sprawa rozejdzie się po kościach, ale opozycja była nieustępliwa.
W liczącej ponad 127 milionów mieszkańców Japonii Koreańczycy stanowią najliczniejszą mniejszość. Mieszka ich tam około miliona. Większość posiada status resident aliens – cudzoziemców z prawem stałego pobytu.
Taki status ma także znajoma byłego już szefa MSZ. Chociaż urodziła się w Kioto, nie posiada japońskiego obywatelstwa.