Republikanie od dawna oskarżali współfinansowaną z pieniędzy podatników rozgłośnię o wspieranie demokratów. Prawicowy aktywista polityczny James O'Keefe zastawił więc pułapkę na jednego z szefów NPR. W tym celu zaaranżował spotkanie Rona Schillera – odpowiedzialnego za zbiórkę pieniędzy na tę publiczną rozgłośnię – z przedstawicielami fikcyjnej organizacji Muslim Education Action Center Trust, którzy deklarowali, że chcą przekazać NPR czek na pięć milionów dolarów.
Przebieg lunchu w ekskluzywnej waszyngtońskiej restauracji zarejestrowano za pomocą ukrytej kamery. O'Keefe dopiął swego. Gdy przekazał mediom 11-minutowe nagranie ze spotkania, na NPR posypały się gromy. Podczas lunchu Schiller w ostrych słowach potępił bowiem konserwatywnych polityków. – Partia Republikańska, a zwłaszcza Tea Party, fanatycznie miesza się w prywatne życie ludzi – podkreślał podczas spotkania pracownik publicznego radia. Członków Tea Party określił mianem "fundamentalnych chrześcijan i ksenofobów" wierzących w Amerykę dla białych, konserwatywnych członków klasy średniej z bronią za pazuchą. – To przerażające. To naprawdę są rasiści, rasiści – przekonywał Schiller.
Skrytykował też ignorancję polityków Partii Republikańskiej i chwalił liberałów jako "lepiej wykształconych, uczciwszych i bardziej zrównoważonych" od konserwatystów. Nie zareagował na słowa o żydowskim "spisku" w mediach, gdy jego rozmówcy przyznali, że są związani z Bractwem Muzułmańskim ani na żart, że skrót NPR powinno się rozwijać jako National Palestinian Radio (w rzeczywistości to National Public Radio, czyli Narodowe Radio Publiczne). Stwierdził za to, że dla NPR lepiej byłoby, gdyby nie miało wsparcia z budżetu.
Zaledwie kilka godzin po tym, jak filmik wyemitowały telewizje informacyjne, zwołano spotkanie rady nadzorczej z naczelną szefową NPR. Kierująca stacją od dwóch lat Vivian Schiller (zbieżność nazwisk z Ronem przypadkowa) oficjalnie potępiła "bulwersujące" komentarze kolegi i podkreśliła, że rozgłośnia nie zamierzała przyjąć oferowanych 5 milionów dolarów.
Zaledwie dwa dni po tym, jak wygłosiła w Waszyngtonie przemowę dotyczącą jej wizji przyszłości stacji, została jednak poproszona o złożenie dymisji. Vivian Schiller oświadczyła, że odeszła, by uniknąć ryzyka odebrania rozgłośni budżetowego wsparcia.