Włochy sprowadzały z Libii 31 proc. potrzebnej im ropy i 12 proc. gazu. Podpisany dwa lata temu włosko-libijski układ o przyjaźni zapewniał Rzymowi dostawy na najbliższe 20 lat, i to na preferencyjnych warunkach. Gwarantował również włoskim firmom udział w rozbudowie libijskiej infrastruktury. Co więcej, układ położył kres docierającej do Włoch z libijskich wybrzeży nielegalnej imigracji (37 tys. w 2008 r.). Poza tym libijski kapitał ma udziały w banku UniCredit, Fiacie, kolosie energetycznym ENI, a nawet klubie futbolowym Juventus.
Dlatego upadek reżimu Muammara Kaddafiego godzi w żywotne interesy gospodarcze Włoch, zagraża dywersyfikacji dostaw ropy i gazu, czyli bezpieczeństwu energetycznemu. Włoski rząd najpierw ociągał się więc z zerwaniem stosunków z Kaddafim, a potem przestrzegał przed interwencją militarną. Włoski parlament ratyfikował zezwalającą na to rezolucję ONZ dzięki głosom opozycji. Członkowie Koalicyjnej Ligi Północnej wyszli z auli, a jej szef Umberto Bossi stwierdził: „w wyniku wojny do Włoch przybędą miliony imigrantów i trzeba się liczyć z tym, że w efekcie bombardowań stracimy dostawy ropy i gazu". Zwracał również uwagę na niebezpieczeństwo ataków terrorystycznych we Włoszech, czego również obawia się szef MSW Roberto Maroni.
W mediach publicyści podkreślają, że atak na Kaddafiego to wsparcie rebeliantów, o których nikt nic pewnego nie wie. Słychać obawy, że władzę w Libii po upadku Kaddafiego mogą przejąć islamiści i al Kaida. Prawicowa prasa otwarcie pisze, że prezydenci Francji i USA, obecnie bardzo niepopularni w swoich krajach, doprowadzili do interwencji, by poprawić swój wizerunek w oczach wyborców. Za przykład rozsądku we Włoszech stawia się Niemcy, które w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, gdy głosowano nad rezolucją w sprawie Libii, wstrzymały się od głosu. Przestrzega, że interwencja w Libii może się skończyć tak jak poprzednie w Afganistanie i Iraku.
Na razie Włosi udostępnili swoje bazy, służą pomocą logistyczną, ale starają się uniknąć udziału w interwencji własnego lotnictwa. Stoi za tym także obawa, że przez Libijczyków zostałoby to bardzo źle przyjęte. Libia była włoską kolonią, w której Włochy dopuściły się haniebnych zbrodni. Liczbę ofiar śmiertelnych szacuje się na 100 tysięcy. Jakkolwiek było to dawno temu (lata 1911 – 1935), Kaddafi z przypominania o tych ofiarach i z żądania zadośćuczynienia uczynił kamień węgielny bardzo chwytliwej propagandy.
Z tych wszystkich powodów, jak wynika z sondaży, w tej chwili 46 proc. Włochów negatywnie ocenia obecną interwencję w Libii.