Piotr Jendroszczyk z Berlina
Program wrześniowej pielgrzymki Benedykta XVI do ojczyzny nabiera kształtów, ale nadal nie wiadomo, z jakim przyjęciem liczyć się może papież w stolicy, ewangelickim Berlinie. Liczne organizacje ateistów oraz krytyków Kościoła katolickiego przygotowują się do protestów, wykorzystując pogorszenie się wizerunku Kościoła w następstwie serii skandali seksualnych z udziałem księży.
– Papież nie postrzega Berlina jako zagrożenia – zapewnia biskup Matthias Heinrich. W końcu Berlin jest po Monachium i Kolonii największym skupiskiem katolików w Niemczech, chociaż zaledwie co dziesiąty z 3,4 mln mieszkańców stolicy Niemiec jest oficjalnie członkiem Kościoła katolickiego, co znaczy, że płaci na jego rzecz podatek.
Ze skandalami w tle
Mimo to w początkowych planach obecność Benedykta XVI w Berlinie miała się ograniczać do oficjalnych spotkań. Zostały jednak zmienione. Prócz wystąpienia w Bundestagu papież będzie więc podróżować po Berlinie papamobile i odprawi mszę. Nie wiadomo jednak, czy odbędzie się ona na Stadionie Olimpijskim. Liczy on 74 tys. miejsc i organizatorzy pielgrzymki mają obawy, czy zdołają go zapełnić wiernymi. Nie rozważano takiego problemu w 1996 roku, gdy na stadionie odprawiał mszę Jan Paweł II. Nie dla wszystkich starczyło wtedy miejsc. Ale też dziesiątki tysięcy wiernych przybyły z Polski. – To była inna sytuacja. Benedykt XVI jest Niemcem, a Kościół katolicki przeżywa w Niemczech kryzys – tłumaczy Rainer Kampling, teolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.