Abu Sisi, główny inżynier jedynej elektrowni w Strefie Gazy, zniknął w nocy z 18 na 19 lutego z pociągu jadącego z Charkowa do Kijowa. Jego żona Weronika, Ukrainka, twierdzi, że porwał go izraelski wywiad Mossad. On sam wcześniej wystąpił w Kijowie o azyl i przyznanie mu ukraińskiego obywatelstwa.
– Twierdzenia, że mój mąż jest wysoko postawionym działaczem Hamasu, są całkowicie bezpodstawne – powiedziała „Rz" Weronika Abu Sisi. – W ten sposób można rzucać podejrzenia na wszystkich. Na razie memu mężowi nie przedstawiono żadnych zarzutów.
Rewelacje na temat Palestyńczyka, powołując się na anonimowe źródła wywiadu, opublikował niemiecki „Der Spiegel". „Jeśli Mossad decyduje się na takie działania, przesłuchuje tego człowieka przez sześć tygodni, to musiał on wiedzieć o czymś, na czym szczególnie zależy Izraelowi" – twierdzi rozmówca „Spiegla". Może chodzić o izraelskiego żołnierza Gilada Szalita porwanego przez Palestyńczyków w 2006 roku.
Szalit, wtedy kapral izraelskich wojsk pancernych (obecnie już sierżant sztabowy), jest przetrzymywany w Strefie Gazy. Hamas odmawia Międzynarodowemu Czerwonemu Krzyżowi prawa do odwiedzenia żołnierza, dowodząc, że w ten sposób zostałoby ujawnione miejsce jego pobytu. W zamian za uwolnienie domaga się wypuszczenia z więzień izraelskich wszystkich kobiet i niepełnoletnich oraz tysiąca innych więźniów.
W poniedziałek ukraińskie MSZ poinformowało, że nic nie wie o losie Abu Sisiego. Tymczasem adwokaci Palestyńczyka oświadczyli, że akcja Mossadu nie mogła zostać przeprowadzona bez udziału Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Podobnie uważa „Der Spiegel", według którego pracownicy kolei mówili milicji, że w nocy widzieli dwóch mężczyzn kręcących się po wagonie, w którym podróżował Abu Sisi, potem jednak wycofali zeznania, być może pod naciskiem SBU.