Rzecz działa się w listopadzie roku 1944. Trwała jeszcze II wojna światowa, brytyjscy żołnierze walczyli z Niemcami, wyzwalając kolejne obozy Zagłady. Na odległym Bliskim Wschodzie sytuacja wyglądała jednak zupełnie inaczej. Tu Żydzi i Brytyjczycy znajdowali się po przeciwnych stronach barykady. Palestyna znajdowała się pod protektoratem Londynu, który nie chciał dopuścić do powstania państwa żydowskiego.
Najbardziej skrajna z żydowskich organizacji zbrojnych Lehi – zwana od nazwiska swojego przywódcy Gangiem Sterna – toczyła podziemną walkę z Brytyjczykami. Napaści na posterunki i banki, wysadzanie w powietrze torów, sabotaż, zamachy i skrytobójcze mordy. Dla zdeklarowanych syjonistów z Lehi, mimo że w Europie trwał Holokaust, to Brytyjczycy pozostawali wrogiem numer jeden.
Właśnie w 1944 roku jeden z przywódców organizacji Eljahu Bet-Zuri miał rozważać dokonanie serii zamachów na czołowych brytyjskich urzędników. Między innymi premiera Winstona Churchilla. Brytyjczycy dowiedzieli się o tym pół roku później, gdy w ich ręce wpadł inny członek Gangu Sterna. Brytyjczycy właśnie odtajnili dokumenty MI5, w których znalazł się zapis jego zeznań.
„Jak tylko Bet-Zuri wrócił do głównej siedziby Gangu Sterna – mówił aresztowany – zaproponował plan zamordowania czołowych postaci życia politycznego Wielkiej Brytanii. Między innymi pana Churchilla. Dla tego celu do Londynu mieli zostać wysłani [z Palestyny] specjalni emisariusze". Zamachy miały być elementem kampanii terroru, która miała zmusić Brytyjczyków do wycofania się z Palestyny.
Działający na Bliskim Wschodzie major MI5 James Robertson, który wysłał w tej sprawie raport do Londynu, stwierdził, że zeznania aresztowanego dowodzą, że należy "poważnie brać pod uwagę" możliwość zamachów na brytyjskich oficjeli dokonanych przez żydowskich terrorystów. O tym, że Eljahu Bet-Zuri nie był mitomanem, świadczy to, że w 1945 roku powieszono go za zamordowanie Lorda Moyne'a.