Przywódca nacjonalistów Alex Salmond zapowiedział, że jeśli jego ugrupowanie wygra, to w drugiej kadencji zorganizuje referendum w sprawie niepodległości Szkocji. Miałoby do niego dojść w 2014 lub 2015 roku.
Ale niepodległość to jedynie hasło na potrzeby tzw. twardego elektoratu. Sondaże wskazują, że gdyby teraz zorganizowano głosowanie, za oderwaniem Szkocji od Wielkiej Brytanii opowiedziałoby się 35 proc. wyborców. Dlatego Partia Pracy, główny przeciwnik nacjonalistów, straszy wyborców wizją rozpadu Wielkiej Brytanii.
– Szkoci chętniej głosują na nacjonalistów, ale wcale nie dlatego, że chcą niepodległości. Są po prostu zadowoleni ze sposobu, w jaki SNP dbała o nasze interesy w ramach Wielkiej Brytanii przez ostatnie cztery lata. – tłumaczy "Rz" prof. John Curtice, politolog z Uniwersytetu Strathclyde w Glasgow.
Szkocka Partia Narodowa, która w poprzednich wyborach zdobyła 47 mandatów w liczącym 129 miejsc parlamencie Holyrood, utworzyła rząd mniejszościowy. Jak wskazują badania opinii publicznej, tym razem może liczyć nawet na 59 miejsc. Chociaż wciąż nie będzie miała większości potrzebnej do samodzielnego forsowania ustaw, to rząd mniejszościowy otrzymałby znacznie silniejszy mandat.
Wczoraj odbyły się także wybory lokalne w Anglii oraz do parlamentów Walii i Irlandii Północnej.