W amerykańskich organizacjach walczących o prawa gejów i lesbijek odbyło się dzisiaj co najmniej 100 hucznych imprez. Po wielu latach debat i żmudnych przygotowań w Pentagonie przestała dziś oficjalnie obowiązywać znienawidzona przez środowisko homoseksualistów zasada „Don't Ask, Don't Tell" (Nie pytaj, nie mów). Wprowadzona w 1993 roku ustawa pozwalała gejom służyć w armii, pod warunkiem że nie zdradzą nikomu swojej orientacji seksualnej. Jednocześnie zabraniała oficerom dopytywania o nią. Mimo to w ciągu 18 lat obowiązywania tamtego prawa z armii wyrzucono ponad 14 tysięcy gejów i lesbijek.
Od dzisiaj nie muszą oni już się kryć ani w koszarach, ani w punktach poboru. Wszyscy wyrzuceni mogą zaś się starać o przywrócenie do służby. Według CNN to punkt zwrotny w historii ruchu gejowskiego. – To przełomowy dzień dla członków naszej organizacji i dla całego naszego narodu – przekonuje w rozmowie z „Rz" Aubrey Sarvis, dyrektor Servicemembers Legal Defense Network, organizacji walczącej o prawa gejów w armii.
Nie wszyscy Amerykanie cieszą się z tak radykalnej zmiany w wojsku. Tony Perkins, były żołnierz piechoty morskiej, a obecnie prezes konserwatywnej waszyngtońskiej Family Research Council, przekonuje, że wykorzystywanie wojska do promowania liberalnego programu społecznego może jedynie osłabić zdolność bojową armii.
Korespondencja z Waszyngtonu