Nollywood: to kręci Afryka

400 filmów rocznie, miliony kaset wideo, które rozchodzą się po Afryce i zagranicą - ogólna wartość przemysłu filmowego Nigerii to ok. 60 milionów dolarów. To mniej niż budżet jednego filmu z Hollywood. A jednak Nollywood to drugi największy przemysł filmowy na świecie

Aktualizacja: 04.02.2012 00:24 Publikacja: 04.02.2012 00:01

Nollywood: to kręci Afryka

Foto: ROL

Scena pierwsza. Słoneczny dzień, plener. Ubrana w tradycyjny strój typowa mieszkanka Lagos rozmawia z sąsiadką. Z niepokojem spogląda na drogę. Scena druga. Ta sama Nigeryjka wchodzi do domu, gdzie przyłapuje męża in flagranti z obcą kobietą. Jest krzyk, płacz, kobieta wybiega z domu. Co będzie dalej, możemy się domyślać. Siły wyższe ukarzą męża, może odbiorą mu siły witalne, może tylko skurczą przyrodzenie. W jednym z typowych hitów Nollywood kobieta mści się na niewiernym mężu, sprawiając, że ten zmniejsza się do rozmiarów krasnoludka, po czym zamyka go w butelce. Witajcie w świecie afrykańskiej kinematografii, która opowie wam prawdę o Afryce.

Tak przynajmniej uważają wierni fani kina Nollywood (nazwa pochodzi od zbitki: Nigeria plus Hollywood), których liczyć można w setkach milionów, jak Afryka długa i szeroka. Pod względem oglądalności filmów rodzimej produkcji (dzięki rozpowszechnianym w setkach tysięcy pomocą kaset video i DVD), Afrykańczycy mogliby uchodzić za wzór. Choć często żyją w biednych dzielnicach za dolara dzienne, nie przeszkadza im to po ciężkim dniu pracy pójść do sąsiada czy usiąść przed własnym telewizorem, by obejrzeć kolejny produkt Nollywood.

Z powodu wysokich kosztów utrzymania, cen biletów, na które nie było stać większości Nigeryjczykow oraz częstych braków w dostawie prądu, w latach 90. większość kin w Nigerii została zamknięta. Nie przeszkadzało to mieszkańcom szerzyć rodzimej kultury za pomocą najpierw kaset, potem płyt DVD.

Wszystko zaczęło się od Kennetha Nnebue, nigeryjskiego handlarza, który w 1992 roku chciał się pozbyć kaset video i uznał, że jak coś na nie nagra, to ich wartość wzrośnie. Wyprodukował więc film o człowieku wciągniętym do sekty religijnej. Historia chwyciła, a Nnebue został słynnym producentem. I tak zaczął się boom na nigeryjskie filmy, który osiągnął szczyt, gdy na kasetach wyszedł kontrowersyjny "I hate my village", film opowiadający o kanibalach. Te i równie wyrafinowane fabuły są regularnie powielane, choć pojawiają się ambitne wyjątki, jak wyprodukowany w 2011 roku "Inale", musical z elementami fantastycznymi.

Telewizja okazała się mianownikiem, który jest wspólny zarówna dla biedoty żyjącej w slumsach Lagos, jak i dla milionerów, mieszkających w willach z basenami tuż za płotem. Wszyscy oni o konkretnej godzinie włączali odbiorniki, by obejrzeć kolejny odcinek ulubionego serialu, świeżo wyprodukowaną historię o kanibalach lub ofiarach praktyk voodoo (oba motywy niezwykle popularne i często występujące w filmach produkcji Nollywood). Szybko okazało się, że tymi filmami karmią się miliony Afrykańczyków - tak jak fani "Klanu" w szczycie jego popularności - niezależnie od pozycji finansowej.

Najpopularniejsze motywy w dzisiejszym kinie Nollywood to kara za złe postępowanie (często dopada cudzołożników), zemsta na złym człowieku lub perypetie przyjezdnego do miasta. W filmach nowoczesność miesza się z tradycją, kobiety w turbanach nie ustępują dziewczynom w dżinsach. W tym przetykaniu się tradycji i nowoczesności Nollywood jest bliskie filmom z Bollywood, także produkowanym masowo. Jednak na tym podobieństwa się kończą. W Bollywood ważnym motywem filmowym jest porównywanie się z Zachodem, zapatrzenie na Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. W Nollywood główne motywy to tradycja, klimaty ludyczne, mieszanie się życia żywych i duchów, liczne odniesienia do przesądów, zabobonów, do zasłyszanych historii od dziadków i rodziców. W Bollywood co chwila kręci się megaprodukcję, z rozmachem i na wielomilionowym budżecie. W Nollywood stawiają na ilość: filmy kręci się za 15-20 tysięcy dolarów, a czas produkcji trwa średnio tydzień.

I choć produkcje Nollywood cieszą się ogromną popularnością, to elity afrykańskie regularnie poddają je miażdżącej krytyce. Pomijając niską ich jakość, zwracają uwagę, że powstające głównie w języku angielskim filmy odcinają się od języków regionalnych i są swego rodzaju ponowną - po brytyjskiej - kolonizacją Afryki, tym razem kulturową i w dodatku na niskim, ogłupiającym poziomie.

Tymczasem Nollywood przyciąga brytyjskich reżyserów i producentów, bo zagranicą filmy też rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. O tym, jak kręci się filmy w Lagos przekonał się Nick Moran, który przez tydzień nie był w stanie doprowadzić nawet do rozpoczęcia zdjęć, a ściągnął sobie na głowę afrykańską gildię filmową, mafię i lokalne rządy. Lepiej poszło Franco Sacchi, który nakręcił film dokumentalny o Nollywood - "This is Nollywood". Cokolwiek by nie mówić o afrykańskim sercu kinematografii i jego poziomie kulturowym, Nollywood jest tym przypadkiem, które klasyk określił mądrą sentencją: "Stało się, bo świat chciał, żeby się stało". Poza tym, to fascynujące kino.

 

 

 

Scena pierwsza. Słoneczny dzień, plener. Ubrana w tradycyjny strój typowa mieszkanka Lagos rozmawia z sąsiadką. Z niepokojem spogląda na drogę. Scena druga. Ta sama Nigeryjka wchodzi do domu, gdzie przyłapuje męża in flagranti z obcą kobietą. Jest krzyk, płacz, kobieta wybiega z domu. Co będzie dalej, możemy się domyślać. Siły wyższe ukarzą męża, może odbiorą mu siły witalne, może tylko skurczą przyrodzenie. W jednym z typowych hitów Nollywood kobieta mści się na niewiernym mężu, sprawiając, że ten zmniejsza się do rozmiarów krasnoludka, po czym zamyka go w butelce. Witajcie w świecie afrykańskiej kinematografii, która opowie wam prawdę o Afryce.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019