Nie ma już solidarności z byłą NRD

Mieszkańcy zachodniej części kraju nie chcą dłużej finansować Wschodu. Była NRD jest zadbanym regionem RFN

Publikacja: 23.03.2012 23:34

Wschód, Ahlbeck – wyremontowana za pieniądze Zachodu starówka

Wschód, Ahlbeck – wyremontowana za pieniądze Zachodu starówka

Foto: AFP

Pakt solidarnościowy jest perwersyjnym systemem niemającym żadnego uzasadnienia merytorycznego – głosi burmistrz Dortmundu Ulli Sierau. Podobnie myśli jego kolega z niedalekiego Oberhausen. Kilku innych burmistrzów z tego regionu udowadnia, że zmuszeni są likwidować miejskie pływalnie, biblioteki, redukować liczbę urzędników, i to nie dlatego, że nie ma na to pieniędzy.

Wręcz przeciwnie, są, ale wędrują na wschód Niemiec: do Poczdamu, Görlitz czy Greif-swaldu. Mają rację. Pieniądze te przekształciły się już dawno w szerokie, betonowe autostrady na wschód od Łaby, widać je w bajkowej scenerii pieczołowicie odrestaurowanych zabytkowych budowli w każdym mieście byłej NRD, dostrzec można je także na pokrytych specjalną trzciną dachach budynków nadmorskich kurortów na zachód od Świnoujścia i czuje się je fizycznie, podróżując samochodem po ulicach „wschodnich" miast. W jezdniach jest tam zdecydowanie mniej dziur niż w Gelsenkirchen czy Oberhausen.

Miliardy z paktu

Miliardy wędrują z Zachodu na Wschód zgodnie z postanowieniami paktu solidarnościowego przewidującego transfer 156 mld euro na odbudowę obszarów byłej NRD, czyli obecnych nowych landów wschodnich. – Trzeba z tym skończyć. Zachód sam jest dzisiaj w potrzebie – brzmią argumenty za likwidacją paktu. Rzecz w tym, że na transfery w ramach paktu składają się niemieckie gminy, powiaty czy miasta. Takie jak Gelsenkirchen czy Oberhausen, zadłużone po uszy. – Jedna trzecia naszego długu bierze się z wpłat na fundusz solidarnościowy – tłumaczy Frank Baranowski, burmistrz Gelsenkirchen. Miasto ma prócz rosnących długów rekordowe bezrobocie, armię biedaków, zaniedbaną infrastrukturę i gdyby nie mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2006 roku, miałoby nadal stary, zdezelowany dworzec i odrapane kamieniczki w centrum. Dzisiaj nie wygląda o wiele lepiej. Podobnie niedalekie Oberhausen, którego władze wiedzą doskonale, że za 270 mln euro przekazanych już w ramach paktu solidarnościowego na Wschód mogłoby powstać sporo ośrodków kulturalnych, basenów, boisk, galerii czy wiaduktów.

Krajobrazy za 1,5 biliona

Po upadku muru berlińskiego kanclerz Helmut Kohl obiecał obywatelom istniejącej jeszcze NRD, że ich kraj przekształci się w „kwitnące krajobrazy". Jest za to dzisiaj przedmiotem gorzkich dowcipów, bo w przekonaniu mieszkańców byłego NRD nic takiego się nie stało. Narzekają, że zarabiają mniej niż pracownicy na Zachodzie, mają niższe emerytury i wyższe bezrobocie, zmuszające młodzież do emigracji zarobkowej do Bawarii czy Hesji.

I to mimo gigantycznych pieniędzy wydanych na odbudowę Wschodu. Oblicza się, że do 2005 roku na obszar byłej NRD trafiło 1,5 bln euro. To niemal tyle, ile wynosi obecnie całkowity dług publiczny RFN, który powoli zbliża się do 2 bln euro.

Każdy podróżujący po wschodnich Niemczech jest w stanie stwierdzić, że jest to najbardziej nowoczesna część Niemiec. Dostrzegają to oczywiście mieszkańcy zachodniej części Niemiec, chociaż rzadko przekraczają Łabę.

– Niemcy z zachodnich landów widzą, że Wschód to żadne Mezzogiorno, ale dobrze rozwijający się obszar. Co więcej, stąd pochodzi prezydent RFN, Joachim Gauck, a także kanclerz Angela Merkel. Nie dostrzegają więc powodu, aby dalej łożyć na rozwój nowych landów – tłumaczy „Rz" Werner Patzelt, politolog.

Kai-Olaf Lang, naukowiec rodem z Badenii-Wirtembergii, który zamieszkał pod Berlinem, na terenie byłej NRD, przypomina, że tuż po zjednoczeniu nikt na Zachodzie nie miał wątpliwości co do konieczności wsparcia Wschodu i jego mieszkańców, którzy przez dziesięciolecia zmuszeni byli znosić komunizm. Wkrótce okazało się jednak, że wielu byłych obywateli NRD tęskni za dawnymi, szczęśliwymi czasami, a mieszkańcy zachodnich landów podróżujący po nowiutkich autostradach na Wschodzie pytali, dlaczego nie powstają podobne tam, gdzie mieszkają.

Zachód skolonizowany

– Zachód stał się kolonią Wschodu – twierdzi przewrotnie Gabor Steingardt, naczelny dziennika „Handelsblatt". Tym bardziej że prócz paktu solidarnościowego istnieje także podatek solidarnościowy. Ustanowiono go w 1991 roku i w założeniu miał obowiązywać przez kilka lat. Wciąż jednak trwa. Wynosi obecnie 5,5 proc. od dochodów. Płacą go miliony obywateli oraz przedsiębiorstwa. Obywateli o  średnich dochodach kosztuje to 200 – 300 euro miesięcznie wraz ze zwiększonymi odpisami na cele socjalne.

– Nasi czytelnicy są oburzeni całą dyskusją na temat paktu solidarnościowego, gdyż doceniają zarówno jego ekonomiczne, jak i polityczne znaczenie – mówi „Rz" Gerald Praschl z „Super Illu", najpopularniejszego tygodnika na terenie byłej NRD. Jego zdaniem burmistrzowie z Zagłębia Ruhry prowadzą kampanię wyborczą przed majowymi wyborami w swym landzie, starając się przekonać wyborców, że winnych upadku ich miast powinni szukać gdzie indziej.

– Jest w tym część prawdy – przyznaje Rainer Kambeck z instytutu gospodarczego RWI w Essen. Jak mówi, mimo długów Gelsenkirchen wsparło 20 milionami euro klub piłkarski Schalke 04, a Essen buduje kosztem 40 mln euro stadion piłkarski dla czteroligowego zespołu.

Pakt solidarnościowy jest perwersyjnym systemem niemającym żadnego uzasadnienia merytorycznego – głosi burmistrz Dortmundu Ulli Sierau. Podobnie myśli jego kolega z niedalekiego Oberhausen. Kilku innych burmistrzów z tego regionu udowadnia, że zmuszeni są likwidować miejskie pływalnie, biblioteki, redukować liczbę urzędników, i to nie dlatego, że nie ma na to pieniędzy.

Wręcz przeciwnie, są, ale wędrują na wschód Niemiec: do Poczdamu, Görlitz czy Greif-swaldu. Mają rację. Pieniądze te przekształciły się już dawno w szerokie, betonowe autostrady na wschód od Łaby, widać je w bajkowej scenerii pieczołowicie odrestaurowanych zabytkowych budowli w każdym mieście byłej NRD, dostrzec można je także na pokrytych specjalną trzciną dachach budynków nadmorskich kurortów na zachód od Świnoujścia i czuje się je fizycznie, podróżując samochodem po ulicach „wschodnich" miast. W jezdniach jest tam zdecydowanie mniej dziur niż w Gelsenkirchen czy Oberhausen.

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017