Według gazety „El Pais" takich spóźnionych spraw jest w hiszpańskim Trybunale Konstytucyjnym około 450. W tym dwie niezwykle ważne dla obywateli, wokół których toczyły się w Hiszpanii zażarte spory.
Chodzi o nowe prawo aborcyjne z roku 2010, które zezwoliło na przerywanie ciąży na życzenie kobiety, i o ustawę o małżeństwach osób tej samej płci z roku 2005. Nowy, prawicowy premier Mariano Rajoy, który podczas kampanii wyborczej w roku ubiegłym wspominał o odebraniu gejom prawa do adopcji dzieci, ma związane ręce. Musi czekać na rozstrzygnięcie, czy śluby osób tej samej płci są w ogóle zgodne z ustawą zasadniczą Hiszpanii. Partia Ludowa Rajoya, w 2005 roku główne ugrupowanie opozycji, zaskarżyła przeforsowane wówczas przez socjalistyczny rząd prawo i nadal czeka na odpowiedź, choć w związki małżeńskie od tego czasu wstąpiły już dziesiątki tysięcy gejów i lesbijek. Wielu zdążyło też adoptować dzieci swoich partnerów.
Ale są sprawy, które czekają na rozstrzygnięcie znacznie dłużej. Jedna od 1998 roku (zaskarżone przez rząd José Marii Aznara prawo baskijskich sportowców do występowania pod flagą Kraju Basków w zawodach międzynarodowych), dwie z 1999 roku (w tym podobne prawo dotyczące sportowców katalońskich). Dwa lata leży skarga na przyjęty przez parlament Katalonii zakaz korridy w tym regionie.
W ostatnich miesiącach Trybunał Konstytucyjny zabrał się żwawo do likwidowania zaległości: uznał za niezgodne z ustawą zasadniczą zaskarżone przez socjalistów w 1999 roku przepisy podatkowe, które zostały uchylone w roku 2004.