Spokojne, liczące 15 tys. mieszkańców miasteczko Gyömrő pod Budapesztem od kilku tygodni jest sceną sporu wokół nadania centralnemu placowi imienia Miklósa Horthy'ego, międzywojennego dyktatora Węgier. Wysunięty przez miejscowy samorząd pomysł przemianowania dotychczasowego placu Wolności spotkał się z ostrą krytyką węgierskiej lewicy, dla której sprawujący władzę w latach 1920 – 1944 regent jest postacią w najwyższym stopniu negatywną. To jego obciąża odpowiedzialność za krwawe represje wobec lewicy (tzw. biały terror) po zdławieniu w 1919 r. komunistycznej Republiki Rad, sojusz z nazistowskimi Niemcami i prześladowania Żydów. Ostatecznie samorząd Gyömrő zgodził się na kompromis: imię Horthy'ego od piątku nosi nie cały plac, a jedynie leżący w jego obrębie park. Nie uspokoiło to krytyków pomysłu, którzy nadal twierdzą, że uhonorowanie przywódcy kraju z czasów wojny jest niestosowne.
Postać Horthy'ego jest przedmiotem sporów historyków i polityków właściwie od początku transformacji ustrojowej na Węgrzech. Wcześniej komunistyczne podręczniki jednoznacznie określały go jako „faszyzującego reakcjonistę" odpowiedzialnego za udział Węgier w wojnie po stronie państw Osi. W rzeczywistości analiza historyczna sytuacji Węgier – a więc i polityki, ich przywódcy – jest bardziej skomplikowana. Horthy, admirał floty austro-węgierskiej został regentem okrojonego po pokoju z Trianon Królestwa Węgierskiego. Zagrożone ekspansją komunizmu i okrążone przez wrogie kraje państwo znalazło się w bardzo trudnym położeniu. Sojusz z Niemcami, które zgodziły się na przyłączenie części ziem węgierskich utraconych wcześniej na rzecz Czechosłowacji i Rumunii, większości węgierskiej klasy politycznej wydawał się jedynym rozwiązaniem. Ceną za to był jednak udział w najeździe na ZSRR po stronie Niemiec. Sam Horthy zrozumiał, jak wielki był to błąd, gdy w 1942 r. pod Woroneżem zagładzie uległa II armia węgierska. Próbował nawet nieudolnie pertraktować z aliantami zawieszenie broni, na co Niemcy w marcu 1944 r. odpowiedzieli zajęciem Węgier i przekazaniem władzy miejscowym faszystom. To prawda, że w okresie regencji Horthy'ego wprowadzono rasistowskie ustawodawstwo, jednak aż do okupacji niemieckiej nie dochodziło do masowej eksterminacji Żydów. W 1939 r. władze węgierskie udzieliły też schronienia – mimo protestów Berlina – 150 tysiącom uchodźców z zajętej przez Hitlera Polski.
Fakty te skłaniają węgierską prawicę do uznania zasług regenta. Zwolennikami reinterpretacji historii, zgodnie z którą Horthy'ego usprawiedliwia okoliczność przewodzenia krajowi w trudnych czasach, są przede wszystkim sympatycy skrajnie prawicowego Jobbiku, choć nie tylko. Potrzebę upamiętnienia zasług admirała dostrzegają także działacze rządzącego Fideszu, którzy obawiają się, że Jobbik może odebrać im część narodowo-patriotycznego elektoratu.
Gyömrő nie jest pierwszym miejscem, w którym upamiętniono Horthy'ego. W Debreczynie zrekonstruowano poświęconą mu tablicę pamiątkową usuniętą w 1947 r., a na początku maja pomnik stanął w Kereki nad Balatonem. Wkrótce potem nieznani sprawcy oblali statuę czerwona farbą i umieścili napis „przestępca". W rzeczywistości Horthy'emu nigdy nie zarzucono popełnienia zbrodni wojennych.