Kostas Waksewanis, redaktor tygodnika „Hot Doc”, doskonale wiedział, że narazi się na przykre konsekwencje, jeśli opublikuje tzw. listę Lagarde obejmującą ponad 2 tys. nazwisk zamożnych Greków uchylających się od płacenia podatków. Tak się faktycznie stało i Waksewanis został w weekend zatrzymany przez policję.
Wkrótce go zwolniono, lecz w poniedziałek musiał odpowiedzieć przed sądem za naruszenie prawa o ochronie danych osobowych. Sędzia przełożył rozpatrzenie sprawy na czwartek. Dziennikarzowi grozi kara dwóch lat więzienia.
Sprawa wywołała oburzenie. Przed sądem zebrał się tłum ludzi wspierających dziennikarza. – Wykonywałem swoją pracę w imię interesu publicznego – powiedział do nich Waksewanis. Pod petycją do premiera w sprawie umorzenia postępowania wobec redaktora podpisało się do poniedziałku ponad 17 tys. osób.
W obronie Waksewanisa wystąpili greccy dziennikarze wsparci przez kolegów z innych krajów (sprawą ma się zająć Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy). W geście solidarności z kolegą największa grecka gazeta „Ta Nea” wydrukowała całą listę, na którą poświęciła kilka stron poniedziałkowego wydania.
Historia listy ma już dwa lata. Christine Lagarde, obecna szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a wówczas jeszcze minister finansów Francji, w 2010 r. przekazała władzom greckim listę 2059 osób, które na tajnych kontach w szwajcarskim oddziale banku HSBC zdeponowały łącznie ok. 2 mld euro. Współdziałanie między Paryżem a Atenami miało pomóc w zwalczaniu szarej strefy gospodarki i zmusić zamożnych Greków do większej dyscypliny podatkowej.