Nigdy nie zalegalizował swojego pobytu, jednak przez prawie półwiecze nigdy też nie podpadł stróżom prawa. Pechowe okazało się dla niego dopiero lato 2011 r. kiedy to został zatrzymany podczas prowadzenia samochodu po spożyciu alkoholu. Odgrażał się wówczas policjantom, że „jeszcze zadzwoni do Białego Domu". Po nagłośnieniu sprawy przez media prezydent oświadczył, że nie ma pojęcia o nielegalnym pobycie swojego krewnego w USA i nie zamierza w tej sprawie interweniować.

W rzeczywistości nigdy nie utrzymywał bliższych kontaktów z późniejszym prezydentem. Barack Obama wzmiankował go jednak w swoich wspomnieniach jako „wujka Omara", który „wyjechał do Ameryki i nigdy już nie wrócił".

Sędzia prowadzący sprawę Onyango Obamy wyznaczył termin wydania ostatecznego werdyktu w jego sprawie dopiero na 3 grudnia. Adwokat Scott Bratton wyraził nadzieję, że po przesłuchaniach jego klienta sąd zezwoli mu jednak na pozostanie w nowej ojczyźnie.