Ale od Ukrainy wymaga przestrzegania europejskich wartości: wolnych wyborów, walki z korupcją i niewtrącania do więzień przeciwników politycznych. – Taka szansa zdarza się raz na tysiąc lat. Janukowyczowi warto wypuścić z więzienia Tymoszenko, Łucenko (byłego ministra spraw wewnętrznych – red.) i zreformować kodeks wyborczy – uważa Saryusz-Wolski. Według niego, jeśli Ukraina stowarzyszy się z Unią na zasadach zawartych w wynegocjowanym układzie, to w przyszłości będzie naturalnym kandydatem do UE, nawet jeśli dziś nikt w UE głośno o takiej perspektywie nie mówi.
Znaczna część Ukraińców chce proeuropejskiego kursu swojego kraju. To, jak również chęć zachowania pewnej niezależności względem Rosji, motywuje prezydenta Wiktora Janukowycza do werbalnego przynajmniej deklarowania chęci podpisania umowy z UE. – Naszym strategicznym kierunkiem jest Europa i to się nie zmieni – mówił Janukowycz. Powiedział też wczoraj, że gotów jest rozmawiać ze stroną unijną w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości i kodeksu wyborczego. Eksperci nie wierzą jednak w szczerość zapewnień prezydenta. – Jak zawsze mówi o gotowości do kompromisu. I jak zawsze nic z tego nie wynika – uważa Andrew Wilson, ekspert think tanku European Council for Foreign Relations. Zdaniem Wilsona UE gotowa byłaby podpisać układ z Ukrainą nawet, jeśli Tymoszenko siedziałaby wciąż w więzieniu. – Gdyby Janukowycz był mądry, to wypuściłby z więzienia przynajmniej Łucenkę, który ma śmieszne zarzuty i nie jest dla niego konkurentem politycznym. Ale Janukowycz nie jest mądry – ocenia Wilson.
Dla Polski powodzenie negocjacji z Ukrainą zdecyduje nie tylko o losie naszego bliskiego sąsiada, ale też o powodzeniu całego Partnerstwa Wschodniego. Umowa z Ukrainą miała być przykładem dla innych. – W Mołdawii następuje regres, w Gruzji mówi się o ukrainizacji, ostatnie wybory w Armenii były bardzo kontrowersyjne. A z Białorusią i Azerbejdżanem nikt specjalnych ambicji nigdy nie wiązał – wylicza Andrew Wilson. Fiasko rozmów z Ukrainą oznaczałoby więc dyskredytację polskiej inicjatywy.
Zdaniem polityków opozycji w samym zalążku PW kryły się błędy. – Bardzo dużo wymagań przy braku perspektywy członkostwa w UE, słabe wsparcie finansowe i duży potencjał drażnienia Rosji – ocenia Paweł Kowal, europoseł PJN, szef delegacji UE–Ukraina w Parlamencie Europejskim. Uważa on jednak, że zbliżenie z UE jest dla przyszłości Ukrainy tak ważne, że UE powinna machnąć ręką na różne niedociągnięcia i umowę stowarzyszeniową podpisać. – Ona ma w sobie ogromny potencjał reformatorski. Ukraina będzie musiała się zmienić – ocenia Kowal.
Czasu jest jednak niewiele. Zdaniem Brukseli Kijów musi do maja udowodnić, że dokonuje reform. Wtedy będzie wystarczająco czasu do szczytu Partnerstwa Wschodniego w listopadzie, by przygotować umowę do podpisania.