Szef administracji prezydenta Władimira Putina Siergiej Iwanow tłumaczył dziennikarzom, że wiadomość od oligarchy została przekazana przez „pewnego człowieka" kilka miesięcy temu i opublikowana nie będzie. Mówił, że osobiście nie widział listu, ale wie, że na pewno został on napisany. Iwanow nie chciał ujawnić, czy Putin odpowiedział na list zbiegłego z Rosji przeciwnika rosyjskich władz. Tłumaczył, że osobista korespondencja prezydenta nie podlega opublikowaniu.
Po śmierci Bieriezowskiego w Londynie 23 marca rzecznik Putina Dmitrij Pieskow powiedział w telewizji Rosja-24, że oligarcha napisał list prezydentowi, w którym wyznał swoje błędy, poprosił o wybaczenie, a także o pomoc, by mógł wrócić do ojczyzny.
Sprawa ta nadal wzbudza kontrowersje. W istnienie listu Bieriezowskiego do Putina nie wierzą przeciwnicy władz na Kremlu. Zwolennicy Putina dowodzą, że historia z listem jest prawdziwa. Przywódca partii Liberalno-Demokratycznej Rosji Władimir Żyrinowski utrzymuje, że skonfliktowany z Putinem oligarcha i magnat medialny, który opuścił Rosję w 2000 roku rozmawiał z nim w styczniu osobiście przez telefon i przekonywał, że „bardzo pragnie wrócić do domu".
– Szczególnie zapadły mi w pamięć jego słowa, że zawsze płacze podczas oglądania rosyjskich stacji telewizyjnych – dowodził Żyrinowski.
O tym, że Bieriezowski napisał list do rosyjskiego prezydenta przekonywała niedawno także przyjaciółka oligarchy Jekatierina Sabrinowa, z którą przez jakiś czas mieszkał w Londynie.