Kłopot wodza prawdziwych Bułgarów

Znany ze skandali szef nacjonalistycznej partii Ataka znów ma kłopoty, ale teraz to także problem rządu w Sofii.

Publikacja: 10.01.2014 04:00

Wolen Siderow w otoczeniu zwolenników podczas środowej demonstracji w Sofii zorganizowanej w jego ob

Wolen Siderow w otoczeniu zwolenników podczas środowej demonstracji w Sofii zorganizowanej w jego obronie

Foto: AFP

Wolen Siderow w samolocie lecącym do Warny wdał się w awanturę z Francuzką, która okazała się dyrektorką miejscowego oddziału instytutu Alliance Française. Po wylądowaniu kontynuował przepychanki z innymi pasażerami i policjantami, a jego partyjni koledzy zmusili świadków do skasowania nagrania awantury w komórce.

Nie byłoby w tym nic niezwykłego, bowiem Siderow to stały bohater skandali (dwa tygodnie temu dziennikarze wyśledzili, że jego kubańska „podróż studyjna" za pieniądze parlamentu była po prostu wczasami z przyjaciółką), ale tym razem sprawa może mieć skutki polityczne.

Immunitet koalicyjny

Prokurator generalny Sotir Cacarow uznał incydent za naruszenie nietykalności cielesnej i napaść na funkcjonariusza na służbie. W związku z tym parlament musi zdecydować, czy pozbawić Siderowa immunitetu. – Konsekwencją takiego kroku byłaby niestabilność polityczna, ponieważ rządząca koalicja socjalistów i partii mniejszości tureckiej ma dokładnie 120 głosów na 240 członków parlamentu. W tej sytuacji premierowi Płamenowi Oreszarskiemu potrzebnych jest zwykle kilka głosów, których udziela mu Ataka – tłumaczy „Rz" bułgarski politolog prof. Daniel Smiłow.

Nie oznacza to, że partia ksenofobów jest w koalicji rządzącej, ale jej ciche poparcie okazuje się niezbędne (choć i tak zdarzały się głosowania, w których Ataka odwracała się plecami do rządu). Wytoczenie sprawy Siderowowi spowodowałoby problemy w parlamencie i być może konieczność rozpisania nowych wyborów.

Taka perspektywa nie jest jednak korzystna dla członków koalicji rządzącej. Nowa kampania nie jest zresztą potrzebna samej partii Siderowa, która ostatnio utraciła dużą część poparcia.

Ze zrozumiałych względów wyborów chce jedynie prawica, a zwłaszcza partia GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii), która po zeszłorocznych wyborach utraciła władzę. – To delikatna sytuacja, ale w zasadzie taka jest od pół roku, bowiem wspieranie rządu przez populistów i ksenofobów dla wielu od początku było nie do przyjęcia – mówi prof. Smiłow.

Kariera Siderowa i jego ugrupowania przypomina notowane w ostatnich latach sukcesy prawicowych i nacjonalistycznych populistów w innych krajach europejskich. Przed upadkiem komunizmu niewiele zapowiadało, że późniejszy wódz „prawdziwych Bułgarów" trafi do wielkiej polityki. Siderow, z zawodu fotograf, pełnił funkcję dokumentalisty w sofijskim Muzeum Literatury. Gdy zaczęło się polityczne wrzenie, wstąpił do Ruchu Praw Człowieka. Jesienią 1990 r. stał już na czele pisma „Demokratija", organu prawicowej Unii Sił Demokratycznych.

Bułgaria dla Bułgarów

Jako człowiek asertywny i pełen energii szybko odnalazł się w dziennikarstwie. Objął stanowisko wicenaczelnego konserwatywnej gazety „Monitor", a w 2000 r. Związek Dziennikarzy Bułgarskich przyznał mu nawet nagrodę za aktywność i skuteczność. Siderow dryfował jednak coraz bardziej na prawo, w kierunku żywego wśród części Bułgarów nacjonalizmu, którego ostrze wymierzone było głównie w mniejszość turecką. Kontrowersje wzbudził już w 2002 r., uczestnicząc w moskiewskiej konferencji antyglobalistów obok takich postaci jak David Duke, amerykański rasista i działacz Ku-Klux-Klanu.

Wielką popularność zapewniło mu prowadzenie telewizyjnego talk-show pod tytułem „Ataka" (czyli Atak) w kablowej sieci SKAT. Medialna sława obudziła w nim ambicje polityczne, dlatego w 2003 r. wystartował w wyborach mera Sofii. Wynik poniżej pół procent głosów okazał się mocno rozczarowujący, ale Siderow nie przejął się niepowodzeniem. Korzystając z popularności swojego programu telewizyjnego, założył partię o tej samej nazwie.

Ku ogólnemu zaskoczeniu działacze ugrupowania Ataka, którzy pod wodzą Siderowa zaczęli głosić wyjątkowo agresywną, ksenofobiczną wersję nacjonalizmu, w wyborach parlamentarnych w 2005 r. uzyskali świetny wynik (8,14 proc. głosów), a po kolejnych czterech latach już 9,4 proc. Siderow poszedł za ciosem i w 2006 r. wystartował w wyborach prezydenckich. Przegrał, ale zdołał zająć drugie miejsce z wynikiem ponad 24 proc. W ostatnich wyborach było już gorzej (7,3 proc.), a dzisiaj partia osiąga w sondażach poparcie na granicy progu wyborczego.

Taktyka skandalu

Siderow od początku demonstrował poglądy skrajnie populistyczne. Jest wrogiem zarówno mniejszości narodowych (szczególnie Turków i Cyganów), jak i „międzynarodowych spisków". Głosi poglądy o masonerii kontrolującej świat poprzez marionetkowe rządy. Sprzeciwia się członkostwu Bułgarii w NATO i krytykuje zapisy w układzie stowarzyszeniowym z Unią Europejską (choć „z zastrzeżeniami", akceptuje przynależność do UE).

Jego przeciwnicy przedstawiają go jako dyktatora z filmu Chaplina albo wręcz „małego Hitlera".

Skandale – zarówno te prowokowane, jak i niezamierzone – stały się nieodłącznym elementem funkcjonowania Ataki na scenie politycznej. Siderow dba o medialność, dlatego prowokuje działania takie jak atak na sofijski meczet albo napaść na nieprzychylną mu redakcję pisma „168 godzin". Ostatnio głośno było o „kowbojskich" poczynaniach Siderowa, gdy w okresie nasilenia demonstracji w Sofii pojawił się w parlamencie z bronią. – Dla polityka, którego partia balansuje dziś na granicy progu wyborczego (4 proc. – przyp. red.) każdy sposób zwrócenia na siebie uwagi jest dobry – mówi prof. Smiłow. – Tyle że Siderow może się w końcu przeliczyć.

Wolen Siderow w samolocie lecącym do Warny wdał się w awanturę z Francuzką, która okazała się dyrektorką miejscowego oddziału instytutu Alliance Française. Po wylądowaniu kontynuował przepychanki z innymi pasażerami i policjantami, a jego partyjni koledzy zmusili świadków do skasowania nagrania awantury w komórce.

Nie byłoby w tym nic niezwykłego, bowiem Siderow to stały bohater skandali (dwa tygodnie temu dziennikarze wyśledzili, że jego kubańska „podróż studyjna" za pieniądze parlamentu była po prostu wczasami z przyjaciółką), ale tym razem sprawa może mieć skutki polityczne.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021