Grillo (65 l.), przywódca nihilistycznego Ruchu Pięciu Gwiazd, który w ubiegłorocznych wyborach odniósł niebywały sukces (blisko 25 proc. głosów), stanął przed sądem za to, że w towarzystwie innych kontestatorów budowy linii szybkiej kolei Turyn – Lyon (TAV) w odległym 2010 r. złamał pieczęć sądu na drzwiach do postawionej przez nich nielegalnie chaty.
Służyła ona jako skład zapasów i broni do walki z policją w toczącej się od blisko 10 lat „bitwie o szyny". Naturalnie ani Grillo, ani 10 innych skazanych nie trafią za kratki, bo przysługuje im odwołanie do dwóch wyższych instancji. To jednak ważny i symboliczny akt w walce państwa z niemal bezkarnymi dotąd kontestatorami i populistami, którzy od lat terroryzują Italię.
Budowa tej linii TAV z wykorzystaniem funduszy unijnych wywołała protesty wielu mieszkańców Doliny Susy, którzy zorganizowali się w ruch obywatelski NO TAV. Szermowano początkowo, jak się okazało potem, kłamliwymi argumentami, że w skałach, w których drążone mają być tunele, znajduje się szkodliwy azbest. Potem podnoszono kwestię nieodwracalnych szkód dla fauny i flory.
Z czasem przeciwnicy budowy zaczęli terroryzować lokalnych zwolenników, a gdy ruszyły koparki, do ruchu NO TAV dołączyli kontestatorzy wszelkiej maści – od anarchistów poprzez bojówkarzy skrajnej lewicy po ekoterrorystów. Zjeżdżali się z całych Włoch, by na miejscu wojować z policją. Dochodziło do bitew z udziałem kilku tysięcy osób, aktów sabotażu, a nawet pobić robotników.
Protestujących czynnie wsparł Beppe Grillo i jego Ruch. Teraz przychodzi mu odpowiedzieć za jeden z drobnych, ale nagłośnionych przez media, epizodów tej wojny. Dla włoskich komentatorów politycznych decyzja sądu to również symboliczny wyrok na agresywny i nihilistyczny sposób prowadzenia polityki przez populistę, który zbrutalizował i tak wulgarne życie polityczne Włoch i praktycznie sparaliżował parlament.