Dzwony zabiły w świątyni należącej do Kościoła Szwecji (Svenska kyrkan), największego Kościoła luterańsko-ewangelickiego na świecie, gromadzącego największą liczbę wierzących w Szwecji.
Kościelne dzwony bijące na alarm usłyszano dziś w mieście Jönköping po raz pierwszy od II wojny światowej, gdy ostrzegły one o jej wybuchu.
- Zdecydowaliśmy, że dzwony naszego Kościoła muszą się dziś odezwać, dziś, gdy ulicami naszego miasta idą ludzie, którzy nie szanują wartości każdego człowieka - powiedział ksiądz Fredrik Hollertz. - Ich marsz stanowi zagrożenie dla naszego otwartego społeczeństwa. Dlatego do ostrzeżenia przed nimi postanowiliśmy użyć sygnału, który przez całe wieki alarmował ludzi podczas wystąpienia poważnego zagrożenia - uzasadniał duchowny.
Dzwony w Kościele Szwecji biją zwykle dwie minuty w każdą niedzielę. Gdy jednak wczoraj wyruszył marsz neonazistowskiej Partii Szwedów, dzwony kościelne biły przez dwie godziny. Demonstranci zostali zmuszeni do zmiany trasy przemarszu, bo ustaloną wcześniej drogę zablokowali siedzący na niej przeciwnicy neonazistów.
Pomysł uruchomienia dzwonów był spontaniczny, nie było też czasu na zorganizowanie manifestacji przeciwników Partii Szwedów. Ksiądz Hollertz podkreślił, że w proteście uczestniczyli wyznawcy innych religii.