"Neue Osnabruecker Zeitung"
uważa, że "Konflikt na wschodniej Ukrainie znalazł się w być może najgorszej do pomyślenia przełomowej chwili. Możliwe, że nad regionem walk zestrzelony został samolot pasażerski z prawie 300 ludźmi na pokładzie. Jeżeli tak by było, to czy byli to separatyści? Czy była to ukraińska armia? Czy rosyjskie wojsko? Obarczanie się winą i dementi nadchodzą ze wszystkich stron. W ostatnim czasie walki w coraz większym stopniu przeniosły się na obszar powietrzny. Z początku zdawało się, że obydwie strony starają się uchronić przed ich skutkami ludność cywilną. Teraz zaznacza się nowy trend: coraz mniej jest zahamowań. Jeżeli ten samolot został naprawdę zestrzelony, to wojna wrogich sobie braci osiągnęła taki stopień pogardy dla ludzkiego życia, że definitywnie ukazuje ona prawdziwą naturę tych, którzy trzymają w rękach jej stery".
"Landeszeitung
" z Lueneburga pisze: "Autokratom w ich szaleństwie często wydaje się, że są w stanie zapanować nad wojnami, które sami rozpętali. To bzdurne wyobrażenie umarło zdaje się razem z 295 niewinnymi pasażerami zestrzelonego, malezyjskiego samolotu. Istotą wojen jest to, że są one nieokiełznane. Ofiarą ich morderczej dynamiki padają zawsze także osoby cywilne. Obojętnie, kto ponosi za to winę. Odpowiedzialność ponosi w większej części Putin, w mniejszej części Poroszenko. Winą rosyjskiego prezydenta jest to, że chciał zagarnąć Krym i wschód Ukrainy, co przerodziło się w wojnę. Natomiast ukraiński prezydent winien jest tego, że po sukcesach swojej kontrofensywy już w ogóle nie chce słyszeć o obiecanych negocjacjach. Katastrofa samolotu jest tymczasowym kresem putinowskiej eskapady".
"Należy wystrzegać się pochopnych porównań"